- Opublikowano: 04 grudnia 2020, 12:20
- Komentarze: 28
Jak poinformował Fakt po rozmowie z rodziną, słynny Dawid Manzheley, organizator gejowskiej orgii, na której przyłapani przez policję zostali prominentni politycy, to faktycznie wadowiczanin. Naprawdę nazywa się Przemysław.
Nie cichną echa słynnej afery związanej z gejowską orgią w Brukseli z udziałem parlamentarzystów unijnych, które ujawniła policja a którą od kilku dni żyją media. Potwierdzają się podejrzenia mundurowych, którzy badają sprawę, że słynny David Manzheley, to poszukiwana za oszustwa osoba o tym samym nazwisku z Wadowic.
Dziennikarze dziennika Fakt dotarli do rodziny Dawida, który jak się okazuje, naprawdę nazywa się Przemysław P. a który, jak wynika ustaleń gazety, kilka lat temu zmienił swoje dane personalne i wyjechał z chłopakiem z Kazachstanu za granicę. Według Faktu, słynny organizator gejowskich orgii, to wnuk Stanisława Zgudy, właściciel znanej w Wadowicach piekarni.
To był mądry chłopak, ale coś mu się w głowie porobiło. Mając 16 lat, podrobił pieczątkę mojej piekarni i zwalniał pracowników. Był kochanym wnukiem, nigdy nic mu nie brakowało. Ale gdy 20 lat temu zmarła moja pierwsza żona, pozwał nas do sądu o spadek. A przecież dostał więcej pieniędzy, niż mu się należało. To smutne, ten człowiek kłamie w żywe oczy, nie wiem w kogo on się wdał – powiedział Faktowi Stanisław Zguda
Krewni Przemysława P. nazywają go wprost oszustem i kłamcą, który skarży ich o wydumane odszkodowania.
On przecież ukończył tylko jedną klasę liceum w Andrychowie, nie ma nawet matury, a dyplom z Uniwersytetu w Tel Awiwie rzekomo ze szkoły katolickiej też sobie sfałszował. On nie ma nawet bierzmowania – twierdzą w rozmowie z Faktem.
Przypomnijmy, że we wtorek (1.12) media obiegła informacja, że policja w Brukseli weszła do mieszkania, w którym 25 mężczyzn uprawiało z sobą seks. Jako, że są one tuta całkowicie legalne, uczestnicy z powodu restrykcji związanych z epidemią koronawirusa dostali jedynie mandaty. Jeden z uczestników próbował uciec przez okno i zejść po rynnie. Jak się okazało, był to József Szájer - węgierski europoseł, prominentny polityk konserwatywnego Fideszu, partii Viktora Orbana, która walczy z LGBT. Co ciekawe, jest on jednym z autorów konstytucji, która przeszkodziła ewentualnym wprowadzeniu małżeństw jednopłciowych. Konserwatywny polityk zrezygnował ze stanowiska i członkostwa w partii w atmosferze obyczajowego skandalu.
Jak twierdzi organizator, gospodarz gejowskich orgii a z którym z kolei rozmawiali dziennikarze Onetu, Szajer nie był jedynym prawicowym politykiem z naszego regionu goszczącym na takich imprezach w Brukseli. Pojawiają się na nich także politycy z Ukrainy, Francji, Niemiec, Holandii, Luksemburga, Szwajcarii czy Hiszpanii. Najczęstszymi gośćmi są jednak Polacy i Węgrzy. Według niego na liście są także politycy rządzącej w Polsce partii Prawo i Sprawiedliwość (nie są eurodeputowanymi), ale pełnią ważne funkcje publiczne w Polsce, są posłami lub zajmują rządowe stanowiska.
W rozmowie z Onetem David Manzheley zaprzeczył, aby był poszukiwaną przez wadowicką policję osobą.
(MG)