- Opublikowano: 19 kwietnia 2018, 10:20
- Komentarze: 1
Wiadomo już, co znajdowało się w pięciolitrowym pojemniku, który do siedziby Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Andrychowie przywiozła jedna z mieszkanek, a który narobił sporo zamieszania w mieście nad Wieprzówką...
Jak już informowaliśmy, w środę (18.04) przed południem do siedziby Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Andrychowie mieszkanka przywiozła własnym samochodem 5 litrowy pojemnik z substancją niewiadomego pochodzenia, która "ostała się" w jej domu jako "pamiątka" po mężu.
Istniało podejrzenie, że substancja jest niebezpieczna dla ludzi, stąd ewakuowano budynek jednostki, pobliską aptekę i sklep Andropolu. Wyznaczono strefę ochronną. Na miejscu działali strażacy z JRG Andrychów, policja oraz pluton ratownictwa chemicznego z Krakowa. Po kilku godzinach pojemnik pod eskortą wywieziono do Krakowa na rozpoznanie.
W czwartek (19.04) rano poinformowano, że w pojemniku znajdował się kwas solny. Obawy kobiety okazały się więc uzasadnione: jest substancją ciekłą, żrącą, wydzielającą trujące i żrące opary. Kwas solny reaguje z większością metali z wydzielaniem wodoru, co stwarza zagrożenie wybuchem.
(Marcin Guzik)
Komentarze