- Opublikowano: 16 sierpnia 2015, 16:00
- Komentarze: 15
Paweł Góralczyk z Wadowic okazał się najszybszy w Wadowickim Półmaratonie Górskim. Trasa była malownicza: z Rzyk przez Groń Jana Pawła II do Młynu Jacka w Wadowicach. W sportowych zmaganiach wzieło udział 261 zawodników, wśród których były 62 kobiety.
W niedzielę (16.08) Fundacja Święty Uśmiechnięty, organizatorzy ciepło przyjętego I Biegu Wadowickiego, który przyciągnął prawie 500 osób, zorganizowali Wadowicki Półmaraton Górski z malowniczą trasą, po ścieżkach, którymi spacerował i przechadzał się Karol Wojtyła.
22 kilometrowa trasa biegu rozpoczęła się w centrum Rzyk i prowadziła między innymi przez Groń Jana Pawła II i praktycznie w całości była trasą typowo górską (około 1 km przewyższenia). Bieg zakończy się w Hotelu Młyn Jacka. W sportowych zmaganiach wzięło udział 261 osób, wśród których były 62 kobiety. Pogoda dopisała, w połowie zmagań spadł niewielki deszcz, który sprowadził trochę ulgi na biegaczy, ale był też powodem tego, że miejscami było nieco ślisko.
Pierwszy na metę wbiegł Paweł Góralczyk z Wadowice reprezentujący AZS AWG Kraków z czasem 01:32:20, drugie miejsce Adam Jamiński z Tychów również z czasem 01:32:38 (Paweł wykazał się duchem fair play i poczekał na swojego rywala przed linią) zaś trzeci na metę przybiegł Grzegorz Czyż z Tarnowa z czasem 1:35:02.
Wśród pań najszybsza była Anna Skalska z Bytomia z czasem 02:04:29, która na metę wbiegła ze swoją 11 miesięczną córeczką. Drugie miejsce zajęła Halina Gałuszka z Porąbki z czasem 02:06:05 zaś trzecie Beata Świadek z Wołkowic z czasem 02:10:41.
Na zwycięzców czekały puchary, nagrody rzeczowe i pieniężne. Nie zabrakło też posiłków regeneracyjnych a także arbuzów i przekąsek. Portal WadowiceOnline.pl był patronem medialnym wydarzenia.
Zobacz wyniki Wadowickiego Półmaratonu Górskiego
https://wadowiceonline.pl/sport/6029-pawel-goralczyk-najszybszy-w-wadowickim-polmaratonie-gorskim#sigFreeId983cf1b37a
(Marcin Guzik)
Komentarze
Przecież to nasz przyszły olimpijczyk :lol:
Jakże mógłby zatem oszukiwać?
Jaja to on sam z siebie robi, bo ciągle się produkuje z tym tematem u Płaszczycy :-)
Zostawmy mu jednak marzenia - one nic nie kosztują, chociaż wiadomo, że się nie spełnią ;-)
Powiem prawdę. Za PRL "Bieg Powsinogi" był musowym spędem, a ponieważ organizatorka była i jest niereformowalna , po 1989 r. chciała stosować te sama metodę, a szkody miały jej dawać określony "kontyngent" uczniów, pod rygorem gorszych ocen z wf. Znam trochę kulisów i metod, jakie były stosowane, nie tylko przy tej imprezie. Kiedy dyrektorzy szkół gromadzili się na konferencjach z okazji rozpoczęcia roku szkolnego, wpraszała się na konferencję, wychodziła "przed szereg" i bezpardonowo agitowała za biegiem w stylu "tylko nie próbujcie nie przyprowadzić mi uczniów". A później było "głaskanie" przy suto zastawionym stole, jak niegdyś dla wybranego "aktywu" po pochodzie pierwszomajowym , kiedy zziajane i zaziębnięte dzieciaki odeszły już do domów. Szkoda, że w Polsce po 1989 r., jak dotąd, nie oczyszczono dogłębnie naszego życia, także sportowego z takich przypadków. Szkoda tylko, że nikt tu nie powie, ile taki "Bieg Powsinogi" kosztuje mieszkańców, czyli podatników, ponieważ i starosta i burmistrz, a nawet marszałek województwa płacą na ten cel niemałe kwoty.
Panie Nowakowski, boli pana, że Pani Kulbacka, absolutnie nie będąc pieszczochem gminnej władzy (tej po 1989r.) organizowała z powodzeniem zawody o ogromnej frekwencji. Brały w niej udział zarówno przedszkolaki, jak i osoby 80-letnie.
Sam przebieg zawodów zawsze był połączeniem improwizacji z chaosem, ale brały w nich udział tłumy uczestników.
"Za komuny" odbyło się zaledwie 10 BP, więc niech Pan już nie szermuje pojęciem musowego spędu odnośnie 35 edycji zawodów.
Pan natomiast miał szansę po 1989 roku zawojować świat z "Sokołem" i jakoś się Panu nie udało przebić - może za dużo było patriotycznego zadęcia, a za mało sportowych pomysłów i atrakcji?
Pozdrowienia dla pięknego Rzeszowa :-)
Wszystko byłoby dobrze gdyby w tym wszystkim nie było takiej fanfaronady i zadęcia (tylko ja i nikt więcej). Podane fakty są prawdziwe a cóż, prawdą niekiedy boli, podobnie jak Platformę boli upominanie się o głodne dzieci (wg oficjalnych danych GUS, w Polsce co czwarte dziecko w wieku szkolnym jest niedożywione). Co do "Sokoła" został zawieszony, a faktycznie rozwiązany na rozkaz duetu Filipiakowa-Kot arba, ponieważ w ten sposób chcieli zablokować, a właściwie wyeliminować z życia publicznego pewna niewygodna dla nich osobę. Niestety władze "Sokoła" krakowskiego przy którym był afiliowany "Sokół" wadowicki były wówczas wpatrzone w "carycę", niczym w ikonę i nie uczyniły nic, a mogły, aby wadowickiego "Sokoła" uratować.