- Opublikowano: 28 maja 2017, 12:50
- Komentarze: 19
Dokładnie 29 lat temu, 28 maja 1988 roku do Wadowic przyjechał ostatni rozkładowy pociąg pasażerski z Suchej Beskidzkiej. Kilka miesięcy później zaczęto rozbiórkę torów w kierunku Skawiec. Od tego wydarzenia rozpoczął się powolny upadek wadowickiej kolei...
Dokładnie 29 lat temu, 28 maja 1988 roku, parę minut przed godziną 20:00 na stację w Wadowicach wjechał ostatni planowy pociąg pasażerski relacji Sucha Beskidzka – Wadowice. Do 10 sierpnia 1988, kiedy to definitywnie zamknięto odcinek linii kolejowej nr 103 Skawce – Wadowice, poruszały się na nim nieregularnie już jedynie pociągi towarowe.
6 września 1988 roku zaczęto rozbiórkę szlaku, ostatni jego odcinek rozebrano 15 kwietnia 1992 roku. Do dziś pozostało jedynie trochę nasypu w niektórych miejscach gdzie biegł tor, resztki mostku przy drodze na wadowicki stadion w okolicach dworku Mikołaja i w Jaroszowicach, piękny przepust przed Czartakiem, resztki fundamentów przystanku osobowego Czartak czy kilka słupków kilometrażowych.
Rozbiórka torów okolice młyna w Jaroszowicach, rok 1990:
Betonowe płyty w okolicach Zagórza, zabezpieczające tor przed spadającą ziemią, które tak zdumiały techników od zapory, inny rodzaj podkładów na torze Skawce-Kalwaria Lanckorona, w miejscu gdzie odchodził szlak do Wadowic zniknęły kilka lat temu wraz z równaniem dna obecnie zalewanego jeziora, podobnie jak rozebrany pod koniec ubiegłego roku kolejowy most, przerobiony na drogowy.
Most w Mucharzu kilka dni przed rozbiórką (październik 2016 roku):
Po torze w kierunku Skawiec na wadowickiej stacji nie zostało już nic, w miejscu przejazdu na drodze do Krakowa wyrosło rondo i obwodnica, na fundamentach stacji w Czartaku stoi blaszak i hurtownia, w miejscu gdzie tor towarzyszył drodze na Suchą stoi zapora, miejsce gdzie była trzytorowa stacja Mucharz obecnie skryte jest pod wodami zbiornika - wcześniej ziemię wyrównały spychacze. Ślad byłej linii od wadowickiego stadionu pod restaurację Czartak to obecnie ścieżka rowerowa.
W czasach świetności po linii 103 (Trzebinia-Spytkowice-Wadowice-Skawce) jeździły pociągi do Zakopanego z całej Polski (skracając drogę z centralnej Polski o 47 kilometrów, z ominięciem Krakowa). Cały towarowy ruch z Krakowa w kierunku Chabówki odbywał się właśnie linią 103, ze względu na bardzo korzystny profil geometryczny torowiska w porównaniu z "zakopiańskim".
Linia kolejowa nr 103 przed dworkiem Mikołaja, lata osiemdziesiąte XX-wieku:
Koncesję na budowę linii otrzymał Juliusz Siegler z Eberswaldu. Budowali ją robotnicy niemieccy i włoscy oraz miejscowa ludność. Została wybudowana w latach 1897-99, 5 sierpnia 1899 roku właściciel linii – Towarzystwo Akcyjne Kolei Lokalnej Trzebinia-Skawce – oddało ją do użytku.
Długość rozebranego odcinka między Wadowicami a Skawcami wynosiła 17 kilometrów, przystanki znajdowały się w Gorzeniu (krótki okres po I wojnie światowej, dokładna lokalizacja nie jest znana), Czartaku (1948 rok), Mucharz (3 torowa stacja z posterunkiem odstępowym (1899 rok). Przejazd z Wadowic do Suchej trwał 36-40 minut. Linia nigdy nie była zelektryfikowana, na krótko przed rozbiórką przeszła generalny remont (lata 1976-77).
Właśnie od rozbiórki odcinka Wadowice - Skawce i po przemianach gospodarczych i politycznych w 1989 roku, kiedy to kolej w całej Polsce zaczęła mieć poważne problemy, rozpoczął się powolny upadek i wadowickiej kolei. Warto przypomnieć, że jeszcze 29 lata temu papieskie miasto były stacją węzłową, z potężnym, całodobowym ruchem pasażerskim i towarowym, z której dało się dojechał pociągiem praktycznie w każde miejsce w Polsce. Czynne tory kolejowe "wychodziły" z Wadowic w każdą stronę świata: na wschód i zachód (linia 117) w kierunku Bielska-Białej, Kalwarii Zebrzydowskiej i Krakowa, oraz na północ (linia 103) w kierunku Spytkowic, Trzebini, Skawiny i Oświęcimia i na południe, do Czartaka, Mucharza, Zagórza, Skawiec i Suchej Beskidzkiej (linia 103).
Kolejnym ciosem dla lokalnej kolei było zawieszenie 7 października 2002 roku połączeń pasażerskich na odcinku Trzebinia - Wadowic. Od tego czasu jeździły na niej jedynie sporadycznie pociągi towarowe ze złomem z Wadowic. Linię skazano na śmierć techniczną i powolną likwidację. Największe zło jednak wyrządzili jej właśnie amatorzy cudzej własności, którzy skutecznie rozkradają torowisko i trakcję, kradnąc szyny, blachy, śruby i wszystko co tylko upłynnić można w skupach złomu.
Mimo ambitnych planów gminy na odnowę wadowickiego dworca, zaplanowanej na kilka następnych lat rewitalizacji linii kolejowej nr 117 Kalwaria Lanckorona - Bielsko Biała, czy apeli włodarzy o reaktywację linii kolejowej nr 103 z Wadowic do Trzebini, nie da się ukryć, że w porównaniu do tego, co było 30 lat temu, wadowicka kolej jest w stanie nieco agonalnym....
(Marcin Guzik)
(zdjęcia: archiwum Zdzisława Kłobucha, archiwum Wojciecha Glanowskiego)