- Opublikowano: 14 stycznia 2014, 13:45
- Komentarze: 19
Po byłej cukierni Hagenhubera, w której młody Karol Wojtyła z kolegami zajadał kremówki nie ma śladu. Właściciele obecnej cukierni postanowili trochę marketingowo o tym przypomnieć. A może wystarczyłaby skromna tablica dla turystów?
A tam była cukiernia. Po maturze chodziliśmy na kremówki. Że myśmy to wszystko wytrzymali..., te kremówki po maturze - mówił 16 czerwca 1999 roku wzruszony papież Jan Paweł II, podczas spotkania z mieszkańcami swojego rodzinnego miasta na wadowickim rynku
Chodziło o wspomnienia, kiedy to maturzyści z papieskiego rocznika wybierali się na kremówki i robili zakłady.
Jedliśmy, kto więcej da radę. Rekordzistą był kolega z Kalwarii, zjadł aż 16. Zresztą wtedy kremówki były mniejsze i bardziej płaskie. Mnie udało się najwięcej zjeść 10. Ciekawostką było to, że kto zjadł najmniej, płacił za kremówki, jedna kosztowała wtedy 10 groszy, mój ojciec na urzędniczym stanowisku, zarabiał wtedy o ile się nie mylę 3 500 zł. Można było za to kupić wagon kremówek, ale kto to by zjadł - mówił portalowi WadowiceOnline.pl w wywiadzie Eugeniusz Mróz, kolega z ławy szkolnej Karola Wojtyły.
Zobacz: Wywiad z Eugeniuszem Mrozem, przyjacielem Jana Pawła II
Budynek, w którym znajdowała się wspomniana cukiernia, powstał w pierwszej połowie XIX wieku. Na początku XX wieku kupił go Józef Lisko, protoplasta słynnej wadowickiej rodziny cukierników, który założył w tym miejscu cukiernię, która zyskała wytworną, elegancką wadowicką klientelę: oficerów 12 Pułku Piechoty, nauczycieli czy urzędników. W 1936 roku, po śmierci Józefa Lisko jego żona Władysława wynajęła lokal wiedeńskiem cukiernikowi przybyłemu do Wadowic z Brzeska Karolowi Hagenhuberowi.
To była taka ekskluzywna cukierenka: piękne fotele, piękny wystrój, cały sprzęt do lodów, tam były lody, ciastka. No i myśmy tam chodzili, nie było to zbyt dobrze widziane, wtedy był inny system wychowania, młodzież ma obecnie dużo większą swobodę - wspominał w naszym wywiadzie Eugeniusz Mróz.
Po II wojnie światowej pomieszczenie dawnej cukierni zajmowała kawiarnia "Ludowa", po remoncie w latach 70. ubiegłego wieku przemianowana na "Anię". Od kilku lat kolejni przedsiębiorcy, którzy w tym miejscu chcieli robić swoje interesy, nie mieli jakoś szczęścia: w ciągu trzech lat była tu cukiernia, bar z kanapkami czy sklep z pamiątkami. W słynnym budynku od niedawna znowu znajduje się kolejna cukiernia, jednak chyba do tej, którą w ciepłych słowach wspominał papież dużo jej brakuje.
Zobacz: Renesans wadowickiej kremówki
Właściciele cukierni postanowili przypomnieć turystom i mieszkańcom o słynnym miejscu, niestety nieco kiczowatym banerem. Niektórzy wadowiczanie dziwią się, że władze Wadowic nie pomyślały o chociażby skromnej tablicy pamiątkowej, dzięki której w naszym mieście napędza się od ponad dekady "kremówkowa" koniunktura. Jest ona wymieniona za to jako 7 punkt Szlaku Karola Wojtyły, z krótką historyczną informacją na ten temat na stojącej na rynku tablicy.
Jak dowiadujemy się w cukierni, dużo turystów pyta, gdzie znajduje się słynna cukiernia Karola Hagenhubera, o której wspominał młody "Lolek".
Może jednak warto tu wmurować pamiątkową tablicę?
(MG)
Zobacz również:
W kawalerskim stanie przeżył sto lat!
Gdzie ta zima?
Ten most ma piękną partyzancką historię
Strona Urzędu Miejskiego ma nowy wygląd
Radosnych Świąt Bożego Narodzenia