Wprowadzony przez rząd zakaz wstępu do lasów mający podobno ograniczyć epidemię koronawirusa ma sen
Drukuj
Zakaz wstępu do lasów w czasie epidemii ma sens? Chyba jednak nie...

Wprowadzony przez rząd zakaz wstępu do lasów mający podobno ograniczyć epidemię koronawirusa ma sens? Chyba jednak nie...

W piątek (3.04) Ministerstwo Środowiska poinformowało o kolejnych obostrzeniach:  w związku z epidemią Lasy Państwowe wprowadziły tymczasowy zakaz wstępu do lasów do 11 kwietnia włącznie. Parki Narodowe pozostają zamknięte.

Nowy zakaz mocno zdenerwował część społeczeństwa. Owszem: to są trudne czasy dla każdego. Świat jaki znaliśmy dotychczas runął w obliczu epidemii (czy tam pandemii...) koronowirusa COVID-19. Spora część społeczeństwa nie chodzi do pracy, ci, którzy nie mają bezpiecznej poduszki finansowej są w nieciekawej sytuacji. Zamknięte są sklepy (oprócz tych z żywnością, aptek czy kosmetycznych), restauracje, ograniczone są kontakty międzyludzkie, życie towarzyskie. I naprawdę nie wiadomo na razie, jak to całe szaleństwo długo potrwa.

Wolny czas można poświęcić i owszem, na telewizję, nadrobienie seriali, pomniejszenie stosu czekających na przeczytanie książek, zabawie z dzieckiem czy inne. Są osoby, które poświęcają go na wyciszające hobby. Dla niektórych to bieganie, spacery czy jazda na rowerze. I tu niestety decyzja o zamknięciu lasów okazuje się chyba mocno bezsensowna.

Rząd i Lasy Państwowe tłumaczą je "troską o zdrowie i bezpieczeństwo obywateli" jak i argumentuje, że mimo próśb i apeli, wciąż dużo osób wykorzystuje czas odizolowania na pikniki i towarzyskie spotkania, m.in. właśnie w lasach. Nie trzeba być jakimś przesadnie dobrym obserwatorem, żeby zauważyć, że społeczeństwo wzięło sobie do serca zalecenia i siedzi w domu. Ale też nie trzeba daleko szukać, żeby zobaczyć, jak niektórzy beztrosko spotykają się na ulicy, przed sklepem, bez zachowania jakiegokolwiek dystansu. Nie muszą być do tego potrzebne lasy.

Nie uważam, że samotne wyjście na rower i wyciszenie się ze słuchawkami na uszach i ulubioną playlistą na iPhonie jadąc np na Jaroszowicką czy do Zatora, gdzie po drodze nie mijam i nie mam z nikim kontaktu, było bardziej niebezpiecznie od pójścia do sklepu, gdzie wszyscy dotykają tymi samymi rękami wózków, oddychają tym samym powietrzem czy jadą miejską komunikacją.

Szansa na samotny spacer w lesie to dla sporej części społeczeństwa szansa na zdrowie psychiczne i fizyczne, którzy oprócz wypełniania wszystkich nakazów i ograniczeń muszą mieć też szansę na chwile wyciszenia i nabrania sił do dalszej walki.

Rząd dba o nasze bezpieczeństwo i każe nam siedzieć w domach, zakazując wyjścia na samotne spacery do lasu, restauracji, sklepów czy kina i teatru. Posłowie spotykają się na obradach siedząc w domach przed laptopami i tabletami, a jednocześnie szeregowy poseł bez maseczki kaszląc idzie na wywiad w RMF, czy siedzi w ławie sejmowej  z innymi posłami. W tym samym czasie rządzący pozwalają też 50 osobom iść na mszę do kościoła, czy nie widzą problemu z wysłaniem 30 milionów obywateli do urn na wybory.

A! Myśliwi mogą spokojnie iść postrzelać do lasu. To nie przeszkadza w ograniczeniu epidemii...

Coś tu jest chyba nie tak...

(Marcin Guzik)

NAPISZ DO NAS: kontakt@wadowiceonline.pl

Ostatnie artykuły z kategorii Rozmaitości:

Kolejne integracyjne spotkanie Kolping. Tym razem świąteczne

Wadowicki magistrat ogłosił czwartą edycję konkursu "Serce Roku"

Fontanna na wadowickim rynku po zimowej przerwie już tryska

Wiosenna akcja szczepienia lisów. Nie dotykajcie szczepionek w lesie!

Takie chodnikowe kuriozum w Stanisławiu