- Opublikowano: 01 marca 2012, 10:20
- Komentarze: 53
Powinni być wzorem dla młodzieży, a niestety pamięć o nich, o ich walce o Polskę niepodległą tylko z najwyższym trudem przebija się na pierwsze strony mediów (tych lokalnych i ogólnopolskich). Dziś, 1 marca, mają swoje święto.
Wywołują liczne spory, a nawet - tak jak w czasach komunistycznych - dąży się do ich zapomnienia i odrzucenia. Przeciwstawia się im zdrajców, którzy w mundurach polskiego wojska (tzw. ludowego) wysługiwali się swoim sowieckim mocodawcom. Na szczęście byli i są tacy ludzie, którzy rozpoczęli batalię o przywrócenie im należnego miejsca w panteonie polskiej historii. O kim tu mowa?
O żołnierzach wyklętych, ale też niezwyciężonych. Tych, którzy nie zgodzili się na komunistyczną Polskę i kontynuowali po II wojnie światowej walkę o wolną, w pełni niepodległą Ojczyznę. Ogromną rolę w przywróceniu im należnego miejsca w panteonie polskich bohaterów odegrał św. pamięci Janusz Kurtyka Prezes Instytutu Pamięci Narodowej. To m. in. dzięki niemu 1 marca ustanowiony został „Narodowym Dniem, Pamięci o Żołnierzach Wyklętych” – bohaterach walki o Polskę suwerenną, ojczyznę, którą tak ukochali, że nie wahali się oddać za nią życia.
Dlaczego wyklętych? Bo tak traktowało ich komunistyczne państwo polskie, które nie chciało się przyznać do nich i nazywało ich zaplutymi karłami reakcji. Pogardzało nimi, zakłamywało ich walkę, oskarżając o wszelkie możliwe zbrodnie, tuszując tym popełnione przez własne komunistyczne oddziały. Odwołując się do II wojny światowej komuniści przypisywali im rzekome kontakty z Niemcami, a nawet samym gestapo. Chcieli w ten sposób zohydzić ich w oczach społeczeństwa. I z przykrością trzeba stwierdzić, że przez lata nachalnej propagandy udało się im to zrobić. Dziś przypomnienie losów tych żołnierzy, których śladów jest pełno wokół nas, bo przecież w walce o w pełni niepodległą Polskę zginęło – jak się szacuje 60 000 Polaków, a ok. 250 000 zostało represjonowanych, to elementarny obowiązek tych, którzy mogą się cieszyć z wolnego i w pełni suwerennego państwa polskiego.
Komuniści nie mieli społecznego poparcia, dlatego ich niemal wszystkie działania po wejściu wojsk sowieckich na ziemie polskie i później po zakończeniu II wojny światowej miały na celu zniszczenie wszelkiej opozycyjnej działalności, do unicestwienia fizycznego włącznie. Wydawane przez nich przepisy prawne miały nie tylko społeczeństwo polskie ubezwłasnowolnić, ale też przerazić. Stąd wydawali tak absurdalne z dzisiejszego punktu widzenia przepisy, jak np. dekret „o ochronie państwa’, który przewidywał m. in. karę śmierci za przeciwstawianie się reformie rolnej, za uchylanie się od zdawania kontyngentów, posiadanie radia bez specjalnego zezwolenia, za przygotowywanie przestępstw, a nawet za niepoinformowanie, że się o nich wiedziało.
W oparciu o nie w całej Polsce nastąpiła fala represji: „masowe aresztowania, masowe wywózki w głąb ZSRS, pacyfikacje, masowe morderstwa żołnierzy podziemia, aresztowania i więzienie w obozach opuszczanych przez Niemców (np. na Majdanku) oraz powstających nowych (np. w Skrobowie i Rembertowie), NKWD przetrzymywało też aresztowanych w wykopanych w ziemi dołach, zasiekami z drutów kolczastych”. Przeciwko temu wystąpiło polityczne i zbrojne podziemie. Do starć dochodziło w całej Polsce, ale największe miały miejsce na południu Polski: w rzeszowskim, lubelskim, małopolskim, a także w centralnej i wschodniej Polsce. Komuniści w celu zlikwidowania podziemia uzyskali wsparcie przebywających na ziemiach polskich oddziałów NKWD, armii sowieckiej, a także powołali Urząd Bezpieczeństwa i rozbudowali wojska wewnętrzne, powołując Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Początkowo wcielali do nich żołnierzy z poboru. Ale wobec ich sprzeciwu podejmowania walki z „leśnymi”, a także masowych dezercji i przechodzenia żołnierzy na stronę niepodległościowego podziemia, do wojsk wewnętrznych wcielano poborowych o „odpowiednich” przekonaniach polityczno – ideologicznych. Kilkakrotnie też ogłaszali amnestię wobec żołnierzy podziemia, ale nie tylko nie dotrzymywali jej warunku, ale wręcz wykorzystywali do zewidencjonowania przeciwników i późniejszego ich represjonowania. Do oddziałów „leśnych” UB wprowadzało swoich agentów, przeprowadzało akcje prowokacyjne, np. w celu wyeliminowania wsparcia miejscowej ludności oddziały ubeków przyjmowały formułę oddziałów leśnych i po zdobyciu zaufania organizowały zasadzki na prawdziwych niepodległościowców, potem też pacyfikując wprowadzoną w błąd ludność.
„Narodowy Dzień Pamięci o Żołnierzach Wyklętych” – to święto pamięci tych „wyklętych” bardziej światu znanych: jak rotmistrz Pilecki, gen. August Emil Fieldorf „Nil”, Franciszek Niepokólczycki prezes kolejnego Zarządu Głównego WiN (organizacji, której pierwsza nazwa brzmiała: Ruch Oporu bez Wojny i Dywersji Wolność i Niezawisłość, potem zaś tylko WiN). Ale też tych tragicznych, którzy uwierzyli w komunistyczne słowo honoru i się ujawnili, a przy okazji niestety ujawnili swoich kolegów, jak np. Emilia „Marcysia” Malessa, płk Jan Rzepecki prezes I ZG WiN. Także tych wielkich, choć działających w skali lokalnej, ale już o sławie wykraczającej poza region, jak Józef Kuraś "Ogień", Mieczysław Wądolny „Mściciel”, i ostatni żołnierz wolnej Polski - w 1963 bestialsko zamordowany przez komunistyczny aparat represji Józef Franczak ps. „Lalek”. a także ci, którzy nie polegli – jak np. „cichociemny” kpt. lotnictwa Zygmunt Policiewicz (zrzucony w 1942 – podczas trzeciego zrzutu na okupowane przez Niemców ziemie polskie), nie zostali zamordowani przez komunistyczny aparat represji, ale przez ponad dwadzieścia lat ukrywali się z obawy o swoje życie i losy swoich bliskich, za to, że pozostali wierni ideałom prawdziwej Polski.
Komuniści w swej zapiekłej walce o utrwalenie władzy stosowali wszelkie dostępne im metody: mordując, torturując i prześladując nawet tych, którzy nie podejmowali bezpośredniej działalności zbrojnej. Wystarczyło, że otrzymali sygnał o potencjalnie niebezpiecznej dla wprowadzanego nowego systemu osobie. Jedną z ich takich ofiar jest żyjący jeszcze Władysław Serwin z Kleczy Dolnej, której został aresztowany za rzekomą przynależność do niepodległościowego podziemia i w kazamatach wadowickiego Urzędu Bezpieczeństwa przesiedział kilka miesięcy, będąc brutalnie przesłuchiwany, bity i poniżany. Jedną z tortur było zakleszczenie osoby w odwróconym taborecie tak, by nie mógł się poruszać. Był bity do utraty przytomności, przesłuchiwany przez zmieniających się ubeków. Doprowadzany do takiego stanu, że jak sam wspomina po latach byłby zdolny do podpisania i przyznania się do wszystkiego, co by mu zarzucono. Na szczęście udało się mu z więzienia ubeckiego wydostać, ale pamięć owych doświadczeń do dziś jest dla niego żywa i bolesna.
Tu przypomnijmy też „Marysię”, legendarną bohaterkę podziemia niepodległościowego. W czasie II wojny światowej Emilia Malessa była łączniczką Armii Krajowej z rządem polskim na emigracji w Londynie. Zorganizowała słynną „Zagrodę” - komórkę AK, brała udział w Powstaniu Warszawskim. Złapana i uwięziona przez Niemców uciekła z transportu do obozu w Pruszkowie i kontynuowała podziemną pracę przeciw Niemcom, a potem Sowietom i ich polskim sługusom. Została aresztowana przez polski komunistyczny aparat represji. Podczas przesłuchania zawierzyła w słowo jednego z najważniejszych komunistycznych oprawców Józefa Różańskiego (właściwie Józef Goldberg) i po uzyskaniu zgody pułkownika Jana Rzepeckiego ujawniła komunistom swoich współpracowników. Jak pisze Bohdan Urbankowski: „uwierzyła w słowo ubeka, że żadna z ujawnionych osób nie zostanie aresztowana, że chodzi o uniknięcie bratobójczej walki". Różański słowa nie dotrzymał. Przerażona tym Malessa nie chciała opuścić więzienia, na które została skazana (2 lata), dotąd dopóki nie zostaną uwolnieni wszyscy ujawnieni WiN-owcy. W końcu wyszła i pisała protesty i domagała się dotrzymania od władzy danego słowa. Pisała też do ambasadorów państw zachodnich, z których żaden nie zareagował. W końcu podjęła głodówkę – milicja znajdowała ją pod murem Rakowieckiej. Czasem zaprowadzała ją do domu, a czasem do aresztu. W końcu zdesperowana 5 czerwca 1949 roku popełniła samobójstwo. Komunistyczna bezpieka proponowała też układ rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu – dając słowo honoru i stawiając za przykład Rzepeckiego. Pilecki odpowiedział, że „Rzepeckiemu za to co zrobił prawdziwi patrioci naplują w twarz”.
Losy żołnierzy „wyklętych” to doskonały scenariusz na książkę, film. Scenariusz o bohaterach z krwi i kości zazwyczaj bardzo jednak tragicznych. Optymizmem napawa jednak ich wiara w prawdziwą i niezależną Polskę. Taką, w której jak ktoś powiedział: „prawo prawo znaczy, a sprawiedliwość sprawiedliwość”. Pamiętajmy więc o tych, którzy - parafrazując pewną wypowiedź: noszą blizny, tych którzy przelali krew dla wolnej Ojczyzny...
(dr Józef Brynkus)
dr Józef Brynkus - adiunkt w Instytucie Historii Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, autor kilkudziesięciu prac z zakresu historii dziejów świadomości i tożsamości narodowej, historii komunizmu. Ukończył studia historyczne w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie, praca magisterska "Obrońcy kresów wschodnich wczasach Zygmunta III Wazy" napisana pod kierunkiem prof. dr hab. Stanisława Grzybowskiego, doktorat: "Bohaterowie dziejów polskich w podręcznikach historii XIX wieku". W latach 1985 – 1986 pracował w SP nr 7 w Krakowie i SP nr 41 w Krakowie na stanowisku nauczyciela historii.
Zobacz również:
Wadowiczanie z popiołem na głowach
Dziś tłusty czwartek
Wadowice na starej fotografii, część 2
Walentynki z psami
10 przykazań strażaków
Tak będzie wyglądać wadowicki rynek - video
Angelika i Gabriela poleciały balonem
Kto reklamuje nowe połączenia kolejowe?
Rzecznik sprawnie parkuje
Komentarze
Ciekawe kiedy i gdzie go poznałeś kapitanie ? :lol:
Bronił całe wioski przed UB, i do tego ćwoku oddał życie za Wolną Polskę !
jeżeli chcesz zobaczyć ćwoka popatrz do lustra lub na swojego tatusia.
Łatwo jest teraz oceniać tamte czasy, siedząc na kanapie i klikając na komputerze...
Nie odpowiedziałeś na pytanie, gdzie i kiedy poznałeś Kurasia, skoro stwierdziłeś, że go poznałeś
dla ciebie bandyci, a dla mnie to bohaterzy. Tak samo jak Łupaszka, Zapora, Uskok, Orlik, Kmicic, Prezes, Wierny, Spokojny i każdy kto oddał życie za Wolną i Niepodległą Ojczyznę
wstyd "prawicowy" rzeczniku kotarbo !!!
Zresztą mówiłem pomysłodwacy artykułu, że taka może być reakcja wielu, ale nie myślałem, że aż tylu krytykujących artykuł o wykletych. Okazuje się, że wyklętych i dziś.
pewnie podskórnie w świadomości wielu Wadowiczan (wiem, że nazwa mieszkańców wsi i miasta pisze sie standardowo z małej litery, ale przez szacunek dla mieszkańców tego miasta tak to piszę) płynie to co jest widoczne na ścianie jednego z budynków ul. Gimnazjalnej - wyrytaa w kamieniu nazwa tej ulicy - 15 grudnia - przypominająca coś o czym winnismmy pamiętać, ale tylko w złym kontekście tzw. zjednoczenie partii robotniczych i powstanie "pzpr" - tym razem też specjalnie z małej litery
przede wszystkim Fieldorfa, a potem to nie byli bandyci, to byli bohaterowie, a bandytami uczyniła ich komunistyczna propaganda I niestety ten obraz jest bardziej nośny niż ty w imię czego walczyli - wimię Ojczyzny
@kpt. Dworakowski - najpierw pytania: jaki kapitan i czy to Dworakowski to prawdziw? poza tym ta informacja o smierci ciężarnej kobiety tak się ma do prawdy jak informacja o spotkaniach gen. Bora Komorowskiego z katem Warszawy von dem Bach Zelewskim przed wybuchem Powstania Warszawskiego - o czym długo i szeroko pisała Trybuna Ludu w latach 50. XX wieku.
http://www.solidarni.waw.pl/14styczen1947_msciciel.html
pamiętaj jakie świadectwo dał śp. ks. Tischner
Ludzie, opamiętajcie się, i zanim napiszecie jakikolwiek komentarz, zróbcie sobie rachunek sumienia, co wy i wasi rodzice zrobiliście dla Wolnej Ojczyzny !
Przypomnijcie sobie m.in rok 1956, 1968, 1970, 1976, 1981, 1984 itd.
Fajnie napisany (przepisany) i tyle :)
PS: proponuję każdemu z was "twardziele" od jutra pomieszkać kilka dni w lesie :o wtedy możemy podagać.
2. O jakości artykułu Wyroby świadczy wpis o Wądolnym, ze dziwnym trafem tak jak Hitler wybrał zawód malarza. szukanie jakichs analogii w tym przypadku n ie odbiega od mojego poprzednigo wpisu, gdy wspomniałem o ty, ze komuniści dowodzili, że przed i w czasie powstania dowódcy AK spotykali się z Niemcami, by omówić - w skrócie rzecz ujmując - sposoby przeciwstawieni a sie sowietom
3. negatynwe wpisy tym bardziej świadczą o potrzebie przypominania o "wyklętych", bo niestety nawet rzekomo w tak papieskich Wadowicach ta pamięć jest komunistycznie zindoktrynowana
4. Proponuję internautom, którzy wstydza sie swojego nazwiska i uzywaja nicków (do czego oczywiście mają pełne prawo) spotkanie merytoryczne na ten temat
Skoro publikuje Pan na lewicowym portalu to niech się Pan nie spodziewa oklasków!
co ty wypisujesz za głupoty :lol:
ciesz się chłopie, że miałeś okazję przeczytać rzeczowy i oparty na faktach materiał dotyczący Żołnierzy Wyklętych !
Dobry materiał jest w ostatnim wydaniu "Wadowiany" autorstwa Pana Michał Siwca-Cielebona . Polecam
ja sie nie spodziewam oklasków, zresztą @37 powinieneś zauwazyc, ze ich nie ma, bo to jak twierdzisz jest lewicowy portal. Ponadto nie sztuka przekonywac przekonanych, lepiej tych ,którzy maja inne zdanie
- co ty zrobiłes w sprawie popularyzacji "wykletych"? - popatrz w lustro i sobie odpowiedz
ps @majka: czytanie i pisanie to nie wynik inteligencji. Twój przypadek to wynik "amputacji" wiedzy, a co za tym idzie - rozumu.
TO BYŁA WALKA Z SOWIETAMI O WOLNĄ POLSKĘ ! Szkoda, że przegrana.
Czemu tym twierdzeniem chciał Pan zaprzeczyć?
Historii? Zbrodni? Czy analogii?
Innym proponuje Pan spojrzenie w lustro, a Pan spojrzał? Czy ma Pan z tym problem?
Bo ja spoglądam nie tylko w lustro ale każdemu napotkanemu na swojej drodze człowiekowi prosto w twarz, bez obaw!
Bo prawda takich obaw nie rodzi!
To nie w papieskich Wadowicach pamięć jest "... zindoktrynowana ", ale Pańskie poglądy, które bez mrugnięcia okiem pozwalają Panu, człowiekowi nie tylko o marnej wiedzy historycznej ale też wątpliwym morale, wynosić bandytów, zbrodniarzy i gwałcicieli, na piedestał historii!
To może znajdzie Pan w sobie tyle odwagi aby pofatygować się do Rodziny Fidelusów i powiedzieć Jej w oczy, że zbrodnia na Ich Przodkach, którzy mieli szacunek nawet u okupanta hitlerowskiego, była uzasadniona "walką o wolną Polskę"!
Może znajdzie Pan w sobie odwagę i to samo powie Pan szóstce sierot po małżeństwie Sadzikowskich!
Rodzinie Brańków, krakowksiego kupca i innym, których bliskich Pana idole z zimną krwią zamordowali, najczęściej za nic, z kaprysu, bo... nie dostali, czego chcieli!
Oczywiście, zagalopowaem się, "walczyli o wolną Polskę"! I już by ją "wywalczyli", tylko, że w z pociągu wywlekli zaledwie dwóch żołnierzy zasadniczej służby wojskowej, którzy jechali do domu na upragnioną przepustę i ich... zastrzelili! Gdyby było tych z poboru w pociągu trzech, Polska była by wolna dzięki "Mścicielowi"!
Cholera, że też wcześniej na to nie wpadłem, że wedle Pańskiej teorii zabrakło nam w tamten czas do "wolności" tylko... jednego "mścicielowego" trupa!
I odwagi, zwłaszcza u żyjących w Londynie, w dostatku i nieróbstwie kolejnych "uchodzących prezydentów", którzy zgotowali Polsce i Polakom bratobójczą walkę, nie niosącą za sobą żadnej nadziei, że o "szansach" nie wspomnę!
Bo tę nadzieję razem z Polską i Polakami sprzedali ruskim w Jacie angielscy, amerykańscy i francuscy kolesie, tych sanacyjnych nierobów - "uchodzących londyńskich prezydentów"!
Ale o tym Pan już nie ma odwagi napisać, bo po co drażnić kolejnego - po ruskim - "wielkiego brata"!
To może znajdzie Pan w sobie chociaż tyle odwagi, aby odnaleźć jeszcze żyjących "żołnierzy Wądolnego" i zapytać ich, czym powodowane są u nich do dzisiaj nocne koszmary?
Bo zapewniam Pana, że nie są one skutkiem działań UB!
Może będzie Pan miał odwagę napisać prawdę, kiedy usłyszy od tych ludzi, dzisiaj stojących już nad brzegiem własnej mogiły, że "... Wądolny to wcale nie by dobry wujek, on by dla nas tak samo bezwzględny jak dla każdej ze swoich ofiar"!
Tak! Zacytowałem tu Panu słowa zarejestrowane przeze mnie na niejednej z kikudziesięciu kaset magnetofonowych , podczas rozmów jakie osobiście przeprowadziłem z "ludźmi Wądolnego"!
I Oni godni są mojej uwagi...
Bo chociaż niechętnie i nie wszystkim, ale potrafią powiedzieć prawdę o zbrodniach popełnianych na rozkaz "Mścicela". I pod przymusem, bo "... jakbym ich ja nie zastrzelił, to Mietek zastrzeliłby mnie!"
Niestety, nawet wielokrotne wyrzucenie z siebie prawdy, żalu i ciągle narastającego strachu, nie zmieni już do śmierci koszmarów wyrywających tych ludzi ze snu, po kilka razy w każdą noc...
A Pan robi z Wądolnego bohatera w walce o...
O co?
O nacięcie na kolbie zbrodniczego karabinu, z jednej strony kolejnego ludzkiego życia, z drugiej - gwatu!
To mam dla Pana kolejny temat...
Niech Pan wyniesie na piedestał historii terrorystów, którzy razem z WTC pogrzebali 3000 istnień ludzkich!
Wszak może metody trochę inne (wpływ nauki i myśli technicznej), ale skutek dokładnie taki sam!
Edward Wyroba
niech sie pan nie wysila swoimi epitetami
- napisał pan artykuł internetowy, który dyskwalifikuje już to marne powiązanie wykształcenia(? ) Wądolnego z Hitlerem, sugestia, jakoby Wadolny poszedł w jego slady, to klasyka obrzydzania ludzi przeciwników systemu komunistycznego zaczerpnieta z Trybuny Ludu, a potem już leci tak jak w tej "gazetce" w latch50. XX w., że "uchodzacy prezydenci", że "sanacyjne nieroby" - kłamstwa i braku wiedzy w tych wywodach jest aż nadmiar, a reszta to sama ideologia.
Natomiast podłością - ale w pana stylu jest sugerowanie czyjegoś braku morale, to akurat jest powód, by zareagować na pańskie glupoty, bo reszta, nie piszś o faktach historycznych - o których ma pan marne pojęcie - to rzecz do dyskusji, dla pana, bowiem dla mnie dyskutowanie o obrońcach totalitaryzmu komunistycznego majacych na rekach krew setek tysięcy ludzi w Polsce i kilkadziesiąt milionów na swiecie, zmarnowanych kręgosłupach aksjologicznych - czego dowodów w Wadowicach jest aż nadto - wystarczy przeczytać źródła i opis jakiejkolwiek instytucji z okresu komunistycznego , choćby np. Międzyszkolnej Organizacji Partyjnej, nie uchodzi
No nie wiem? Bo nie tylko miał dostęp do energii elektrycznej, ale i energię, by opisać los człowieka zacnego i zarazem zapomnianego. Jednocześnie w sposób do dzisiaj niewyjaśniony skrzywdzonego?
Czy zamordowanego z zimną krwią?
Muszę przyznać że temat intrygujący i bardzo chciałabym przeczytać te dwie pozycje profesora Siemionowa, ale poobno są od pewnego czasu w tzw. "dziale książek zakazanych". Dlaczego? Czy tak wygląda demokracja?
:sad:
@jbrynkus może jednak poczta Pan se inne żródła historyczne:
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/historia/ogien-byl-bandyta,1,5045123,kiosk-wiadomosc.html
Miłego Dnia tyż Staszek
Chwała bohaterom walk z okupantem i polskimi zdrajcami z lat 1944-1063!
Widzę, że cofnąłeś się prawie o całe tysiąclecie, aż do 1063 roku. Może dlatego do dzisiaj aktualne jest powiedzenie, że "nie pomogą dobre chęci z g**** bata nie ukręci"! I jak pasujące do powyższego cytatu.
Hej, Ania polecam:
1.http://allegro.pl/jozef-kuras-ogien-podhalanska-wojna-nowa-lm-i2110797877.html
2. http://allegro.pl/po-dwoch-stronach-barykady-prl-maciej-korkuc-i2183454479.html
3. http://allegro.pl/ShowItem2.php?item=2122311448&ars_source=ars&ars_socket_id=9&ars_rule_id=16
te publikacje się dostępne :)
Ponadto polecam teks Michała Siwca-Cielebona w ostatnim wydaniu WADOVIANY
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/historia/ogien-byl-bandyta,1,5045123,kiosk-wiadomosc.html
http://www.wadowita24.pl/dzien-pamieci-o-gwalcicielach-i-mordercach/
http://www.wadowita24.pl/czy-zostal-zamordowany-za-prawde-za-ta-prawde/
Cytuję Ania:
Jeżeli dla swoją wiedzę czerpiesz z www.wadowita24.pl, to sorry :( Anno nie tędy droga.