Przez jednych uwielbiany, przez innych znienawidzony. Jednego nie można mu jednak odmówić: zupełnie p
Drukuj
Wywiad z Mateuszem Klinowskim, kandydatem na burmistrza Wadowic

Przez jednych uwielbiany, przez innych znienawidzony. Jednego nie można mu jednak odmówić: zupełnie przeobraził polityczny krajobraz naszego miasta. Zapraszamy na wywiad z Mateuszem Klinowskim, jednym z kandydatów na fotel burmistrza Wadowic.

Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, gdy mnie ktoś o niego zapyta, to: piekielnie inteligentny i wygadany egocentryk z wizją, którą próbuje zaszczepić innym. Przy bliższym poznaniu widać, że za tą maską skrywa się idealista, który nieco naiwnie, wbrew ogólnemu pesymizmowi, próbuje naprawić otaczającą nas rzeczywistość. Nie jest łatwym kumplem czy przyjacielem, a co dopiero przeciwnikiem. Dyskusja z nim nigdy nie była łatwa, bo Klinowski ma poglądy, których potrafi bronić. Nie zazdroszczę więc Ewie Filipiak, Stanisławowi Kotarbie, Zdzisławowi Szczurowi czy Józefowi Cholewce, którzy przez cztery lata mijającej kadencji musieli to robić...

Znam go 24 lata i wciąż mnie zaskakuje. Czy Was jeszcze czymś zaskoczy? Zapraszam do przeczytania wywiadu z Mateuszem Klinowskim, kandydatem, który już w niedzielę (30.11) zmierzy się z Ewą Filipiak w walce o fotel gospodarza Wadowic i którego,  chyba pierwszy raz w najnowszej historii samorządu, niezwyciężona do tej pory burmistrz, naprawdę się obawia.

Mateusz Klinowski, lat 36, urodzony Wadowiczanin, absolwent Liceum im. M. Wadowity w Wadowicach, magister prawa i filozofii UJ, doktor nauk prawnych, obecnie wykładowca Wydziału Prawa i Administracji UJ.

- Byłeś dobrze zapowiadającym się naukowcem, który mógł robić karierę gdziekolwiek na świecie. Co sprawiło, że w 2010 roku postanowiłeś kandydować do Rady Miejskiej?

Jestem  sentymentalnie związany z Wadowicami i nie mogłem już dłużej znosić patrzenia, jak źle zarządzane miasto traci swoją ogromną szansę na rozwój i sukces. Niemal wszystkie podejmowane przez władze decyzje były błędne, chciałem to zmienić. Jednocześnie miałem już bogate doświadczenia w polityce i organizowaniu kampanii. Chciałem więc je wykorzystać.

- Cztery lata temu startowałeś w wyborach z komitetu burmistrz Ewy Filipiak Wspólny Dom, fuksem uzyskując mandat, zdobywając 133 głosy. Dlaczego odszedłeś ze Wspólnego Domu?

Nigdy w nim nie byłem. Nie ma też mowy o żadnym fuksie. Już w 2010 roku chciałem wystartować w wyborach na burmistrza Wadowic, ale nie zdołałem znaleźć odpowiedniej ilości kandydatów na radnych. Nikt w nic nie chciał się angażować. Rozpuściłem więc plotkę, że zakładam komitet i szybko nastąpiła odpowiedź. Stanisław Kotarba zaproponował mi start z list... które sam układa. PO, PiS, Wspólny Dom: do wyboru, do koloru. Wziąłem Wspólny Dom i okręg, który właściwie dawał mi mandat. W zamian musiałem tylko wpłacić pieniądze.

- Stanisław Kotarba, rzecznik Ewy Filipiak, musi być teraz chyba zawiedziony?

Wiedział co robi. Myślał, że pacyfikuje niebezpiecznego konkurenta, który nie ma szans na mandat. A tu... niespodzianka!  

- Na pierwszej sesji rady wprawiłeś w konsternację swoją kandydaturą na przewodniczącego rady. Myślisz, że spodziewali się, że to tylko małe preludium, przed tym co będzie ich czekać przez najbliższe cztery lata?

Niczego się nie spodziewali, nie brali mnie serio. Kotarba po pierwszej sesji próbował mnie szantażować i zastraszać, ale zła się nie uląkłem..

- Twierdzisz, że w Wadowicach jest układ. Na czym on według ciebie polega?

Na patologicznych powiązaniach towarzysko-politycznych, które dławią demokrację i umożliwiają wyprowadzanie środków publicznych do prywatnych kieszeni. W efekcie, zamiast szybkiego rozwoju gminy mamy stagnację, a władza sprawowana jest metodami znanymi z filmów gangsterskich.

- Od czterech lat prowadzisz nieustanną walkę z tym układem. Ulica Karmelicka, wadowicki rynek, słynna willa w Kleczy, parking na ulicy Wojtyłów. Co tam jeszcze było? Stowarzyszeniu, w którym działasz, zarzucają, że to sztucznie wywołane afery, bo wszystko jest w porządku. Ile spraw zgłosiliście organom ścigania, ile wygraliście, ile przegraliście?

Było tego sporo, jak choćby dwa niedawne przetargi, na których gmina straciła 1.6 mln zł! W sądach wygraliśmy już dziesiątki razy... z Prokuraturą Rejonową, która umarza wszystkie śledztwa. Ale mieszkańcy wiedzą swoje, bo przecież każda z nagłośnionych przez nas afer została dość dobrze opisana (z dokumentami) w Internecie.

Układ gminny jest dobrze chroniony - brakuje woli ścigania nieprawidłowości po stronie prokuratury. Jeden zdeterminowany prokurator mógłby szybko powsadzać za kratki kilkoro odpowiedzialnych za nieprawidłowości urzędników, ale czy można na to liczyć, skoro burmistrz zatrudnia syna prezes miejscowego sądu, tworząc dla niego specjalne stanowisko w urzędzie?

M.in. dlatego właśnie, gdy rewitalizacja Rynku kosztuje prawie dwa razy więcej, niż pierwotnie zakładano (około 10 mln zł), prokuratura nie widzi problemu, choć główny wykonawca nigdy się na placu budowy nie pojawił. Przykłady można byłoby mnożyć.

- Jesteś współzałożycielem opozycyjnego do władz miasta Stowarzyszenia Inicjatywa Wolne Wadowice. Co było powodem decyzji o jego utworzeniu?

Zebrała się spora grupa osób, które chciały działać i patrzeć władzy na ręce. Pomimo perturbacji nadal działamy razem, no i mamy własnego kandydata z szansami na fotel burmistrza.

- Zaczęło się chyba od rury u sióstr Siłkowskich? Urzędnicy nie widzą problemu, o co więc chodziło z tą rurą?

Rura urosła do miana symbolu, pisaliśmy już o tej sprawie wielokrotnie. W skrócie - burmistrz przeprowadziła kosztowną "rewitalizację" centrum miasta, ale wbrew pierwotnym założeniom nie położono nowych instalacji i w centrum miasta nadal są węglowe piece, stare kanały bez ujścia czy szamba.

- W 2013 roku odbyło się nieudane referendum. Nie udało się odwołać Ewe Filipiak ani Rady Miejskiej. Po roku, bez emocji: było potrzebne?

Oczywiście. Odwiedziłem wiele domów w gminie, miałem okazję spotykać się i rozmawiać z mieszkańcami, nagłaśniać problem. To zaprocentowało. Dzięki referendum jestem dzisiaj w II turze wyborów. Kotarba i Filipiak sięgnęli po brudne chwyty, mocno się skompromitowali.

- Skąd pomysł ubiegania się o fotel gospodarza miasta?

Naturalna konsekwencja niezadowolenia z obecnych władz. Jestem konstruktywny: nie podoba mi się to, co widzę, więc nie tylko krytykuję, ale również biorę odpowiedzialność za gminę. Chcę pokazać, że można inaczej, lepiej.

- Masz pomysł na to miasto?

Mam wiele pomysłów. Wadowice mają w ręku atuty, zamierzam je wykorzystać - położenie, historię, przyrodę, Jana Pawła II oraz Zbiornik Świnna Poręba.

- Masz sposób na rozwaloną kompletnie komunikację (PKS Wadowice przestał istnieć, kolej ledwo dyszy, obwodnica pęka w szwach a miasto jest zakorkowane), bezrobocie, wyższe ceny żywności, mieszkań, paliwa w porównaniu do sąsiednich miast?

Mądrych, doświadczonych i wykształconych ludzi nie brakuje. Zamierzam korzystać z ich rad i pracy. Już zgłaszają się do mnie osoby, które społecznie chcą doradzać radzie i burmistrzowi w programowaniu rozwoju. Dotychczas takiej możliwości nie było. Ewa Filipiak to izolowana wyspa, z którą nikt nie chce i nie potrafi rozmawiać. Tracimy przez to jako gmina. Zamierzam to zmienić.  

- Twoja kontrkandydatka jako sposób na likwidację bezrobocia wymyśliła zatrudnienie przez co trzeciego z ponad 4,5 tysiąca podmiotów w naszej gminie. Jak to skomentujesz? Władze są dumne z takiej ilości podmiotów, czy słusznie? Gmina za to jest w rankingach zazwyczaj na szarym końcu.

A ile z tych podmiotów osiąga dochód? Ile z nich stać na zatrudnianie pracowników? Wadowice gospodarczo podupadają, brakuje terenów pod działalność produkcyjną, a Ewa Filipiak likwiduje kolejne. Szwankuje transport, czego symbolem jest upadek kolei (władze miasta mają w tym swoje zasługi) czy słynny wiadukt w Kleczy. Rankingi nie kłamią: Ewa Filipiak to zły burmistrz, a jej rzekomy pomysł na likwidację bezrobocia może tylko wzbudzać uśmiech politowania.

- Ewa Filipiak i jej rzecznik Stanisław Kotarba twierdzą, że miasto się pięknie rozwija "gmina dokonała gigantycznego skoku cywilizacyjnego" jak mantrę wymieniają rynek, obwodnicę, kryta pływalnię "Delfin", nowy dworzec PKS, Muzeum Dom Rodzinny Jana Pawła II, nowe sale gimnastyczne, nowoczesne wodociągi, "Wenecję", Orlika. To wszystko stoi, działa i funkcjonuje. To mało według ciebie? Czego więcej chcesz?

Nie ma sensu porównywanie się z PRL, co proponuje nam Ewa Filipiak. Porównajmy się z podobnymi gminami - jakiego skoku one dokonały na przestrzeni lat? Wtedy dopiero widać, że Wadowice zostały w tyle. Brakuje zupełnie podstawowych spraw - mamy najbardziej zanieczyszczone w Europie powietrze, nie ma kanalizacji, wodociągów, chodników, dróg dojazdowych. W centrum miasta są szamba, ścieki płyną rowami, kanalizacją burzową, drogi jak dla wozów drabiniastych... wstyd!

Płacimy za to opóźnienie upadkiem gospodarczym i własnym zdrowiem - ludzie młodzi z Wadowic uciekają, starsi i małe dzieci chorują. Ale Ewa Filipiak mówi o złotym okresie rozwoju i raju na ziemi.

- O fotel burmistrza walczyłeś z Ewą Filipiak, Jackiem Jończykiem i Zbigniewem Jurczakiem (który jednak ostatecznie zrezygnował z kandydowania). W pierwszej turze zdobyłeś ponad 35% głosów, Ewa Filipiak miała ich ponad 40%, Jacek Jończyk 25%. To sukces czy porażka?

Sukces, na który ciężko pracowaliśmy przez cztery lata.

- Przed drugą turą zaczęło się  grillowanie ciebie. Mieszkańcy donoszą o "miłosiernych" kazaniach proboszczów, pojawiły się ulotki z dziadkiem w UB czy Januszem Palikotem. Jak to skomentujesz?

My pokazujemy przede wszystkim błędy w zarządzaniu gminą przez obecną burmistrz, prezentujemy swoje pomysły, a ona lustruje mojego dziadka czy wrzuca fotografie z Palikotem. Widocznie jest przekonana, że to będzie skuteczne, bo w magię swojego programu na pewno nie wierzy.

- A o co chodzi z tym lobbowaniem? Pompowana jest jakaś straszna afera, a przecież lobbing to chyba nic złego? A może się mylę?

Fałszywka, o której źródłach powiem nieco więcej po wyborach. Przecież nigdy nie ukrywałem, że pracowałem jako lobbysta społeczny w Sejmie. Wiedzieli o tym wszyscy dziennikarze, którzy teraz mnie "demaskują". Lobbiści społeczni są rzecznikami interesu społecznego, reprezentują najczęściej jakieś stowarzyszenia. Naszą rolą jest wspieranie rozwiązań prawnych leżących w interesie społeczeństwa, nikt nie pobiera za to wynagrodzenia. Praca w Sejmie to cenne doświadczenie, którym kontrkandydatka nie może się pochwalić.

- Ale znajdujesz się w spisie lobbistów zawodowych.

Bo tylko taki spis istnieje. Wpisują się tam wszyscy lobbiści, także społeczni. Na stronie Sejmu znajduje się zestawienie wszystkich zawodowych lobbystów pracujących na przestrzeni kolejnych lat nad konkretnymi ustawami. Mojego nazwiska tam nie ma, ale o tym nierzetelni dziennikarze nie wspominają.

Żeby było śmieszniej, nigdy nawet nie odebrałem swojej legitymacji lobbysty, ponieważ... zostałem radnym i przestałem regularnie pojawiać się w Sejmie. Zarzut, że "zawodowy lobbysta" zasiadał w Radzie Miejskiej jest więc zupełnie nietrafiony. A nawet, gdyby zasiadał, to czy to coś złego? Przecież funkcja lobbysty wykonywana w Sejmie jest normalną częścią stanowienia prawa i w żaden sposób nie kłóci się z byciem radnym.

- Czy Ty również masz wrażenie, że Ewa Filipiak boi się konfrontacji z mieszkańcami, z tobą w szczególności? Nie przychodzi na debaty, unika mediów (poza tymi, które dla niej pracują, łamiąc wszelkie standardy dziennikarstwa) wysyłając swojego "rzecznika" Kotarbę, który robi z siebie pośmiewisko...

W mojej ocenie Ewa Filipiak nie rozumie demokracji, ani nawet się nie stara. Panuje, a nie zarządza, niczym królowa, uważając, że bycie burmistrzem jest jej przynależne. Kotarba również nie ma żadnej autorefleksji. My umieramy ze śmiechu, widząc jego występy, ale w sumie nie powinno nam być wesoło. To ludzie, którzy bardzo zaszkodzili gminie. Nie chcę im dalej za to płacić, wyborcy również chyba mają dość.

- Masz szacunek dla Ewy Filipiak?

Staram się szanować każdego człowieka, również takiego, który zdaje się nie szanować mnie.

- To powiedz, tak w skrócie, dlaczego właściwie ty, a nie ona?

24 lata monopolu wystarczy. Demokracja to zmiana na stanowiskach kierowniczych, a gdzie tej zamiany nie ma, tam nie ma demokracji. Poza tym, jest problem wypalenia. Co z tego, że w UM Wadowice są urzędnicy z pomysłami, skoro blokuje ich mentalność kierownictwa?

- Dobra: pokonujesz Ewę Filipiak, zostajesz burmistrzem. Masz mniejszość w Radzie Miejskiej, opanowanej przez ludzi z Wspólnego Domu. Jest szansa, że przez cztery lata dogadacie się z pożytkiem dla miasta?

I to duża. To już jednak jest inna Rada Miejska. Wierzę, że jej członkowie będą otwarci na współpracę z nowym burmistrzem.

- Ale wiesz, że będzie trudno? Przy złym wietrze, pewnie czeka nas referendum, bo niektórzy przegrani nie odpuszczą?

Pożyjemy, zobaczymy. Najpierw trzeba wygrać wybory. Do referendum nie dojdzie, jeżeli będę dbał o mieszkańców. A będę dbał. Zresztą, nawet gdyby doszło do referendum, poddam się ocenie mieszkańców.

- Przez ludzi związanych z ekipą Filipiak jesteś kreowany na największe zło. Narkoman, Palikot, antyklerykał, ateista, drwi z papieża Jana Pawła II, dla wadowiczan świętość. Ile w tym prawdy?

Tyle, ile w obietnicy Ewy Filipiak, że będziemy mieć w Wadowicach raj na ziemi. Taką obietnicę naprawdę składała.

- Potrzebny ci był tak bardzo kilka lat temu ten lans z Palikotem? Witanie się z Grodzką, co na zdjęciach uchwycili niektórzy i bezlitośnie wykorzystują, jako argument, że zrobisz tu parady mniejszości seksualnych?

Rozmawiam z każdym, kto jest zainteresowany wymianą poglądów. Jestem wszędzie tam, gdzie mogę reprezentować interes Wadowic. Janusz Palikot był szefem trzeciej siły w Sejmie. Spotykałem się z nim i jego posłami, ale również z przedstawicielami prawicy, czy Kościoła. To chyba dobra cecha przyszłego burmistrza? Dialog buduje, odwracanie się do siebie plecami szkodzi.

- Przerażenie wadowickich środowisk kościelnych nie jest więc uzasadnione? Jesteś ochrzczony, z świadectwem pierwszej komunii i bierzmowaniem?

Tak, byłem ochrzczony, bierzmowany. Szanuję wiarę i ludzi wierzących - wszystkich wyznań.

- Czyli co? Deklarujesz pełna współpracę i dialog z proboszczami? Nie będziesz walczył z Kościołem? Godnie przyjmiesz papieża Franciszka, kardynała Stanisława Dziwisza?

Kardynał już jakiś czas temu mnie zaprosił do siebie, więc problemu nie ma. Rozmawialiśmy także o Wadowicach i moim ewentualnym burmistrzowaniu. Moimi przyjaciółmi są - o czym chyba wszyscy wiedzą - Panie Siłkowskie, które stanowią podstawę naszego stowarzyszenia. Trudno więc robić ze mnie wroga wiary czy Kościoła. Dialog z proboszczami? Zabiegałem o to, ale brak jest woli z ich strony.

- Przeciwnicy zarzucają ci, że tak naprawdę chodzi ci tylko o władzę i kasę. Obstawisz swoimi stanowiska i nic się nie zmieni dla przeciętnego mieszkańca. Ludzie boją się utraty pracy, zwłaszcza związani z Urzędem Miejskim i instytucjami od niego zależnymi. Co o tym powiesz?

Nie mam żadnych "swoich", licznych córek i synów, kuzynów. Nie będę zwalniał dobrze pracujących ludzi w gminnych instytucjach, ale pozbędę się darmozjadów i odpowiedzialnych za nieprawidłowości kierowników. Powstaną szanse awansu, nowe stanowiska pracy - a więc okazja, by wartościowi ludzie odnieśli sukces.

- Czyli kto powinien się bać Klinowskiego w roli burmistrza?

Sprawiedliwi nie mają się czego bać, ci którzy krzywdzili innych, powinni.

- Masz prawo jazdy? Pytam, bo są zarzuty, że nie i jak wygrasz, potrzebny będzie etat wożącego cię kierowcy.

Mam prawo jazdy bodaj od 17 roku życia.

- Jeśli przegrasz walkę o kierowanie miastem jak widzisz swoje dalsze polityczne losy?

Nadal będę patrzył władzy na ręce.

- Uda ci się tym razem?

Jestem dobrej myśli.

- Dziękuje za rozmowę.

Zapraszam wszystkich mieszkańców do wzięcia udziału w głosowaniu 30 listopada. Niezależnie od politycznych wyborów, najważniejsza jest demokracja.

 

(Marcin Guzik)
(zdjęcie: archiwum prywatne Mateusza Klinowskiego)

NAPISZ DO NAS: kontakt@wadowiceonline.pl

Ostatnie artykuły z kategorii Polityka:

Taka ciekawostka. Dziennikarz Bogdan Szpila kandyduje do Rady Powiatu

Kandydaci Lewicy do Sejmiku pod wadowicką bazyliką i pomnikiem papieża przekonywali, że samorząd powinien być świecki

Na słynnym mostku w Rokowie zaprezentował się trzeci kandydat na fotel burmistrza Wadowic

Kim jest trzeci kandydat na fotel burmistrza Wadowic?

Na wadowickim rynku PiS zaprezentował swoich kandydatów w wyborach samorządowych