- Opublikowano: 18 grudnia 2018, 15:50
- Komentarze: 41
Wygląda na to, że Urząd Miejski w Wadowicach pod rządami burmistrza Bartosza Kalińskiego odcina się od nowej identyfikacji wizualnej i loga miasta wprowadzonej w 2017 roku jeszcze za rządów jego poprzednika burmistrza Mateusza Klinowskiego.
Taka dosyć dziwna ciekawostka. Wygląda na to, że Urząd Miejski w Wadowicach pod rządami nowego burmistrza Bartosza Kalińskiego odcina się od nowej identyfikacji wizualnej i loga miasta wprowadzonej jeszcze za rządów jego poprzednika burmistrza Mateusza Klinowskiego.
Przykład? Na wadowickim rynku przed świętami, podobnie jak i w poprzednim roku, pojawił się wielki świecący napis WADOWICE. O ile rok temu po jego lewej stronie występowało nowe logo, to już w tym roku go nie ma...
Sam burmistrz Kaliński nie ukrywał raczej, co sądzi o pomyśle poprzednika wprowadzonym w 2017 roku. To zresztą nie pierwszy raz kiedy odcina się od tej wizualizacji.
Przypomnijmy, że Urząd Miejski w Wadowicach po dwóch nieudanych konkursach na logo Wadowic, wrócił w maju 2017 roku do sprawdzonych form. Zamiast poszukiwać kolejnego logo, Wadowice posługują się dawnym miejskim herbem, stanowiącym od czasu średniowiecza znak identyfikacji miasta jako wspólnoty samorządowej, który w uproszczonej formie z kluczami papieskimi jest punktem wyjścia do identyfikacji wizualnej miasta.
Co ciekawe, podczas zmiany identyfikacji wizualnej i loga grupa przeciwników Klinowskiego i "znawców historii" zarzucała mu odcięcie się od "papieskości" i zmianę herbu, nie bacząc, że poprzedni zawierał po prostu błędy i stał w sprzeczności do zasad tworzenia herbów terytorialnych, opracowanych przez Komisję Heraldyczną przy MSWiA. Uporządkowaniem tej kwestii zajął się dr hab. Marcin Starzyński z Zakładu Nauk Pomocniczych Uniwersytetu Jagiellońskiego, prezes Oddziału Krakowskiego Polskiego Towarzystwa Heraldycznego. Sam Klinowski ze zmian, które objęły też wszystkie instytucje gminne, był zadowolony i nie przejmował się opinią pseudo znawców. O decyzji swojego kontrkandydata, z którym przegrał w ostatnich wyborach samorządowych walkę o fotel burmistrza miasta, ma wyrobione zdanie...
Burmistrz nie pojawia się w pracy, a jedyne decyzje, które na razie podjął to walka z historycznym herbem miasta, które było częścią naszego logo i zatrudnienie byłych dziennikarzy Wadowice24. Tymczasem wiele ważnych spraw leży odłogiem. Cóż, takie burmistrza sobie wybraliśmy... – mówi nam Mateusz Klinowski, były burmistrz Wadowic a aktualnie radny Rady Miejskiej w Wadowicach.
Sytuacja o tyle zabawna, że nowa wizualizacja Wadowic została doceniona swego czasu przez specjalistów od grafiki, designu i projektowania stron z internetowego magazynu Grafmag.
Jeśli spytacie w sieci o najlepsze logo miejskie ostatnich lat, Wadowice będą jednym z tych, które z pewnością się pojawi. Ciekawie wygląda także identyfikacja wizualna, która łączy w sobie nowoczesne style projektowe z doniosłym i eleganckim charakterem. Wykorzystany w niej darmowy krój Montserrat pozwala na wygodne stosowanie identyfikacji przez wszystkie urzędy i ułatwia zachowanie spójności – mogliśmy przeczytać w artykule "Najlepsze rebrandingi 2017 roku" w magazynie Grafmag (artykuł do przeczytania TUTAJ).
(Marcin Guzik)
WadowiceOnline.pl
Ostatnie artykuły z kategorii Polityka:
W niedzielę wyborcza dogrywka w Andrychowie, Kalwarii i Spytkowicach
W Kalwarii druga tura a tu ktoś ukradł banery kandydata
Maciej Koźbiał dostał się do Sejmiku. Powiat wadowicki będzie reprezentowało dwóch radnych
To najmłodszy radny Rady Powiatu wadowickiego. Przed wyborami było o nim głośno
Komentarze
Wróci teraz stare, przaśne jak nasza władza. Trochę igrzysk, niewiele chleba, ale po naszemu, POLSKIEMU!
Jesteśmy małym miasteczkiem z wieśniaczym burmistrzem, który nie ma pomysłu na nic to wszystko neguje. Ludzie mają dosyć papieskości, chcą żyć normalnie, a nie w Klechokaczystan ie
Gdyby nie Łęczany to by Wadowice nie miały Burmistrza!!! ,
Tylko czekać jak prezydentem Polski Zostanie Chińczyk?,Rusek ?, a może Kosmita???
Polacy nie gęsi i swój język mają tylko między sobą się nigdy nie dogadają!!!
Chcieli unowocześnić ok, ale ten "nasz nowoczesny orzeł", to taki sam jak na niemieckim herbie. To było zamierzone ???
Czy Bobo rozumie, co to jest Komisja Heraldyczna i studia nad konstrukcją herbu? Czy to za trudne dla obatela ? Jakie znaczenie ma tu Klinowski?? Czy to on ten herb projektował?
oto znajdujemy się w świecie absurdu. Kraj, w którym co piąty mieszkaniec stracił życie w czasie drugiej wojny światowej, którego 1/5 narodu żyje poza granicami kraju i w którym co 3 mieszkaniec ma 20 lat.
Kraj, który ma dwa razy więcej studentów niż Francja, a inżynier zarabia tu mniej niż przeciętny robotnik.
Kraj, gdzie człowiek wydaje dwa razy więcej niż zarabia, gdzie przeciętna pensja nie przekracza ceny (!) trzech par dobrych butów, gdzie jednocześnie nie ma biedy a obcy kapitał się pcha drzwiami i oknami.
Kraj, w którym cena samochodu równa się trzyletnim zarobkom, a mimo to trudno znaleźć miejsce na parkingu.
Kraj, w którym rządzą byli socjaliści, w którym święta kościelne są dniami wolnymo od pracy (!).
Cudzoziemiec musi zrezygnować tu z jakiejkolwiek logiki, jeśli nie chce stracić gruntu pod nogami.
Dziwny kraj, w którym z kelnerem można porozmawiać po angielsku, z kucharzem po francusku,ekspe dientem po niemiecku a ministrem lub jakimkolwiek urzędnikiem państwowym tylko za pośrednictwem tłumacza, z rodzinom za posrednictwem adwokata,a adwokatem za pomocom
Jagiełły.
Polacy....! Jak wy to robicie....?
Oczywiście że było zamierzone. Poczytaj sobie kto jeździł do niemickiego MSZ na wycieczki i sie jeszcze tym chwalił. Klinowski to taki drugi Tusk. Mentalny szkop.
Niech ktoś mi w końcu wytłumaczy, co jest takiego złego w byciu ową "sypialnią Krakowa".
Ciekawe jak tacy ludzie by śpiewali, gdyby Wadowice leżały na środku zadupia na Podlasiu, z dala od jakichkolwiek innych atrakcji.
A jego Laki chodzi i obsrywa osiedlowe zieleńce a płascy po nim nie sprzątają.
Według Twojej teorii to czas powrócić do średniowiecza. Młodzież nie powinna i nie może oglądać się za siebie. Młodzież powinna szybkimi krokami podążać do przodu w poszukiwaniu nowych rozwiązań, które doprowadzą do rozwoju w każdej dziedzinie życia społecznego kulturalnego i a może przede wszystkim gospodarczego.
Jak sobie wyobrażasz pracując wraz z żoną w Krakowie a dzieci pozostawiasz w żłobku lub przedszkolu w Wadowicach. Czy zdążysz odebrać dzieci w wyznaczonym terminie, a co jeśli dziecko trzeba natychmiast odebrać z przedszkola lub szkoły z uwagi na chorobę lub inny nagły przypadek?
Zastanowiłeś się nad tym? Jeśli nie to zrewiduj swoją wypowiedź.
Chyba źle zrozumiałeś, moim zdaniem właśnie to bronienie się rękami i nogami przed zostaniem "sypialnią Krakowa" to średniowiecze.
Dzięki temu Wadowice zyskują chociażby łatwy dostęp do ważnego węzła komunikacyjnego , większy napływ turystów, łatwiejszy dostęp do wyższej edukacji, możliwość lepiej płatnej pracy, większy wybór wydarzeń kulturalnych w okolicy, bliskość centrów handlowych.
Ludzie, którzy mówią, że bycie sypialnią Krakowa jest dla Wadowic zagrożeniem powinni moim zdaniem zastanowić się, co by było, gdyby Wadowice leżały gdzieś w szczerym polu na Podlasiu/w Lubuskim, gdzie do najbliższego dużego centrum handlowego będzie 100 kilometrów, jak ktoś chce zdobyć porządne wykształcenie, to musi go stać na przeprowadzkę do dużego miasta, zamiast dojeżdżania do szkoły/na uniwersytet, tak samo z lepiej opłacaną pracą, a turystów będzie jak na lekarstwo, bo oprócz papieskiego miasta nic ciekawego w promieniu 50 kilometrów by nie było.
Dzięki temu Wadowice zyskują chociażby łatwy dostęp do ważnego węzła komunikacyjnego , większy napływ turystów, łatwiejszy dostęp do wyższej edukacji, możliwość lepiej płatnej pracy, większy wybór wydarzeń kulturalnych w okolicy, bliskość centrów handlowych.
Ludzie, którzy mówią, że bycie sypialnią Krakowa jest dla Wadowic zagrożeniem powinni moim zdaniem zastanowić się, co by było, gdyby Wadowice leżały gdzieś w szczerym polu na Podlasiu/w Lubuskim, gdzie do najbliższego dużego centrum handlowego będzie 100 kilometrów, jak ktoś chce zdobyć porządne wykształcenie, to musi go stać na przeprowadzkę do dużego miasta, zamiast dojeżdżania do szkoły/na uniwersytet, tak samo z lepiej opłacaną pracą, a turystów będzie jak na lekarstwo, bo oprócz papieskiego miasta nic ciekawego w promieniu 50 kilometrów by nie było.
Nadal nic nie rozumiesz przecież Kraków nie rozwinie się aż tak aby wszystkie okolice 50 km od Krakowa a raczej ich mieszkańcy uczyli się, robili zakupy i wreszcie pracowali w Krakowie mieszkając między innymi w Wadowicach. Tacy mieszkańcy wytrzymają to no może rok albo 2, 3 lata. Wcześniej lub później zatęsknią za stabilizacją a granice administracyjne Krakowa nie są z gumy. Okoliczne miasta ( zarządzający nimi) powinny o tym pamiętać i rozwijać je. Wszyscy nie mogą mieszkać np. w Warszawie , czy też w Krakowie. BDI daje taką szansę Wadowicom i starajmy się z niej skorzystać.