- Opublikowano: 30 września 2017, 13:55
- Komentarze: 24
Przez trzy tygodnie, mimo kilku prób doręczeń, nikt nie był w stanie odebrać listu skierowanego do biura poselskiego posłanki Ewy Filipiak (PiS). Czy tam ktoś w ogóle pracuje?
Jak już informowaliśmy, niedawno powstała Rada Seniorów Miasta w Wadowicach, zaniepokojona plotkami związanymi z możliwością likwidacji również Oddziału Geriatrycznego ZZOZ w Wadowicach, zwróciła się do polityków z prośbą o interwencję w tej sprawie. Pisma w tej sprawie zostały wysłane do dyrekcji ZZOZ w Wadowicach, starosty wadowickiego Bartosza Kalińskiego, posłów Ewy Filipiak i Józefa Brynkusa, Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej Konstantego Radziwiłła a także do przewodniczącego Rady Miejskiej w Wadowicach Roberta Malika.
Większość z nich odpisała. Co ciekawe, przez trzy tygodnie nie zrobiła tego jednak posłanka i była burmistrz Wadowic Ewa Filipiak (PiS). Pismo w tej sprawie zostało wysłane na adres jej biura poselskiego przy ulicy Lwowskiej 79. Goniec Urzędu Miejskiego w Wadowicach próbował dostarczyć je 3 razy: 4, 5 i 12 września. Bezskutecznie, nikogo nie zastano w biurze. To samo próbował 20 września listonosz Poczty Polskiej, zostawiając awizo. Również bezskutecznie: list wrócił do nadawcy z adnotacją, że adresat nie odebrał go w ciągu 7 dni.
Pani poseł Ewa Filipiak chyba nie za bardzo interesuje się sprawami mieszkańców, skoro przez prawie miesiąc nie jest w stanie nawet odebrać prostej korespondencji. Czasu nie ma chyba również jej asystent i "kanclerz" Stanisław Kotarba, którego obowiązkiem jest przebywanie w biurze poselskim. Nie jest problemem za to pokazywanie się w świetle fleszów aparatów i kamer podczas uroczystości pod pomnikami i w kościele — mówi nam Janina Kamińska, przewodnicząca Rady Seniorów w Wadowicach, która próbowała przekazać pismo posłance.
Przypomnijmy, że każdy z naszych parlamentarzystów pobiera miesięcznie z publicznych pieniędzy 12 150 złotych na działalność swoich biur poselskich. W biurze posłanki pracuje były rzecznik magistratu a aktualnie jej asystent Stanisław Kotarba a także podobno asystent społeczny i były radny Krzysztof Salachna. Jak widać, razem z posłanką mają chyba sporo pracy w terenie, skoro ciężko ich zastać...
No cóż, politycy zazwyczaj przypominają sobie o mieszańcach kilka tygodni przez kolejnymi wyborami. Warto o tym pamiętać...
Przy okazji: podziw zarówno w naszej redakcji, jak i zaprzyjaźnionych administratorów sieci wzbudził zestaw routerów zainstalowanych fachowo na korytarzu w budynku, obok wejść do biura poselskiego posłanki i sąsiadującego obok regionalnego oddziału biura Solidarności...
(Marcin Guzik)