Co do cholery może znajdować się na północnym wschodzie? To pytanie nurtowało mnie już w drodze do
Więcej, niż plastik - wywiad z grupą North West

Co do cholery może znajdować się na północnym wschodzie? To pytanie nurtowało mnie już w drodze do wadowickiej Ogrodowej. Właśnie tam w pewien nie całkiem piękny pogodowo, ale za to uroczy pod względem atmosfery piątkowy wieczór rozpoczęła się moja przygoda z grupą North West. Rozpoczęła – bo koniec spotkania przypadł na miejsce zupełnie inne, dla chłopaków jednak bardzo ważne. O zespole, dredach, inspiracjach i poszukiwaniu czwórki z piątką najbardziej niezwykłych muzyków w okolicach Wadowic rozmawiał (i wędrował!) Bławatek.

Pierwsze wrażenie (mylne oczywiście): są przerażający-straszni-onieśmielający-po-co-mi-był-ten-wywiad-już-za-późno-widzą-mnie-nie-zwieję-tragedia.

Drugie wrażenie: zdecydowanie pozytywne. Witają mnie dwa złączone stoliki i tubalny śmiech. Hubert „Hubi” Gnojek - wokalista,  przedstawia mi kolejno członków zespołu. Poznaję więc basistę („i nie tylko! On gra na absolutnie wszystkim!”), Konrada Moskałę, gitarzystów – Dawida Malisiewicza i Damiana „Ankę” Kasiarza. Moją uwagę zwraca jedno puste miejsce, które po kilku minutach, dwóch herbatach i ośmiu żarcikach  zajmuje perkusista: Wojciech Antos. Zespół w komplecie. Wyciągam dyktafon, magiczną karteczkę z notatkami i...

Bławatek [B]: Trzy zdania o sobie proszę.

Hubert Gnojek [HG]: Trudne pytanie. Jeżeli mam powiedzieć sam, jak ja sam się czuję, to... Jeszcze jestem trzeźwy. (śmiech) A poważnie – ciężko jest mówić o sobie i jeśli ktoś chce dowiedzieć się czegoś o mnie, powinien mnie poznać. Jestem otwarty. Jak każdy z nas.

[B]: Pan Spóźnialski?

Wojciech Antos [WA]: Antos Wojciech, zamieszkały w Brzeźnicy, sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu... (śmiech) Co ja mogę o sobie powiedzieć... Cóż, mam jakąś pasję, ambicję, które realizujemy wspólnie z chłopakami... Bardzo bym chciał, żeby nam się udało.

Damian Kasiarz [DK]: Po pierwsze, notoryczny debiutant. Po drugie, nałogowo oddycham. Po trzecie, jeśli North West nie wypali jakoś niesamowicie... To nic się nie zmieni. Zespół to jest coś, co zawsze mam w podświadomości, do czego zawsze można wrócić.

Dawid Malisiewicz [DM]: Całą pasję, całą przyszłość wiążę z zespołem. Tyle. Kokuś?

Konrad Moskała [KM]: Interesuję się muzyką od najmłodszych lat... Bas to jest zdecydowanie to, co Kokusie lubią najbardziej (śmiech). Zespołowi poświęcam, właściwie, wszyscy poświęcamy, bardzo dużo czasu... I wiążemy z tym przyszłość. To wszystko.

 

[B]: North West, North West... Dlaczego akurat tak właśnie?

[HG]: To ja powiem, mogę, mogę!? (śmiech) Ale poważnie, to musisz z tym poczekać. Tego nie będziemy opowiadać, to pokażemy, jeśli uda nam się przejść w jedno miejsce.

[B]: Mam się bać?

[HG]: Nieeee... do końca.

 

[B]: Nie udało mi się z nazwą zespołu, to zapytam o nazwę dema – W poszukiwaniu czwórki. Jakiej czwórki szukaliście?

[DK]: Historia całkiem śmieszna. Było nas trzech i poszukiwaliśmy kogoś czwartego... Ale też jeździliśmy na nagrania i nie mieliśmy samochodu. Więc pożyczałem od mojego wujka takiego fiacika, który był absolutnie fantastyczny, ale miał jeden mankament – wrzucenie czwartego biegu to było... poszukiwanie. (śmiech) Wrzucałem właściwie trójkę i zaraz potem piątkę. Fajne było to, że był tak malutki, że Koka (Konrad Moskała – przyp. aut.) jeździł w bagażniku ze sprzętem...

[HG]: Braliśmy ostrzejszy zakręt i Koka latał...

[KM]: No zdarzało się. (śmiech i mina w stylu prawdziwych-twardzieli-to-nie-rusza)

 

[B]: Skoro poszukiwaliście czwartego, to znaczy, że nie znacie się wszyscy od początku zespołu...

[KM]: My się znaliśmy wcześniej z Hubertem, graliśmy już razem... Co prawda tamten zespół zaistniał tylko na parę koncertów i drogi się rozeszły, ale kontakt został. Z biegiem czasu przez zespoły chałturnicze właściwie poznałem Ankę, przez wakacje powstał projekt zespołu.

[HG]: Ja dostałem telefon od Damiana,  że mam się u niego zjawić, bo musimy pogadać... Spięty, przychodzę, siadam, Sylwia, jego siostra a moja dziewczyna, wprowadziła mnie tam, siedzę, czekam... Przychodzi Damian z lekko złowieszczym wzrokiem, w ustach ma kawałek kebaba, którego mu przywiozłem, patrzy na mnie i rzuca nagle „chcesz grać?” - „chcę.” - „chcesz grać ze mną?” - „no chcę!” - „ a z Koką?” - „o to nie musiałeś pytać...” I tak się zaczęło w sumie. Spotkaliśmy się jeszcze z jednym kolesiem, perkusistą, który się potem wysypał, bo nie miał czasu. Później był kolejny perkusista, ale też odszedł, w końcu na demo perkusję nagrywał Koka. I kiedyś, nagle, Koka mówi „mam perkusistę!” Pokazał nam filmiki Wojtka, w którym zakochaliśmy się od pierwszej próby. (śmiech) To był perkusista, który sprostał naszym oczekiwaniom....

[WA]: Sprostał!?

[HG]: Nie, nie! (śmiech) Źle to powiedziałem, nie sprostał, ale i przewyższył nasze oczekiwania. Co prawda nie powinienem tego mówić, bo zwiększy mu się ego i tak dalej...

(Tutaj następuje mina Wojtka w stylu „Hubert, gdyby wzrok mógł zabijać, padłbyś martwy”)

[HG]: Później był eksperyment z dobrym, znanym gitarzystą, ale on grał w heavymetalowym zespole, więc to nie było to brzmienie... Nie to, co chcieliśmy robić. W sumie dało nam to do myślenia – czy potrzebujemy tego piątego. I... I przywieźli Dawida. (śmiech) Bliżej poznaliśmy się w McDonalds'ie, no i zaczęliśmy grać...

[DK]: Na pierwszej próbie z Maliną (Dawid Malisiewicz – przyp. aut.) powstała kolejna piosenka, „Daleka podróż”.

[WA]: Tekst napisaliśmy z Hubertem... I poszło.

 

[B]: Czyli tworzycie tylko na próbach? Jak to w ogóle wygląda?

[HG]: Nie, to jest tak, że faktycznie, większa część powstaje na próbach, ale czasem jest tak, że coś komuś chodzi po głowie – nagrywa fragment, dosłownie melodyjkę, na dyktafon, w domu, do tego się potem dopisuje tekst... No i powstaje.

[WA]: Często to jest po prostu „chemia”. Gramy, i nagle Anka mówi: ja chcę zagrać tu ucięcie; ja na to w tym samym momencie – tu ma być ucięcie! I to jest właśnie fajne, takie uzupełnianie się.

[HG]: Czasem gramy coś po raz pierwszy na czysto i po wszystkim Dawid, Koka, Anka – ktokolwiek, mówi „łał, o to właśnie mi chodziło”. Po prostu bawimy się tym, co robimy.

 

[B]: A teksty?

[HG]: Co niosą? Generalnie, denerwuje nas to, że w tym świecie zatracają się wszystkie wartości. Zostają tylko plastikowi ludzie. Nie chcę wyjść na jakiegoś snoba wobec świata, ale ludzie tacy jak my czy Ty chcą czegoś więcej, niż plastik. Tacy, którzy się spełniają w tym, co robią, którzy mają pasję – są fundamentami tego świata.

[WA]: Teksty wynikają z chwili, z tego, co czujemy. To nie jest tak, że mamy godziny pracy – wszystko jest spontaniczne...

[DK]: Czasem jest tak, że analizujesz temat, analizujesz, zostawiasz... I rozwiązanie przychodzi samo. Tak my mamy z muzyką. Nadchodzi w pewnym momencie. Jesteś na takim a takim poziomie emocjonalnym, więc piszesz o tym, co leży ci sercu.

[WA]: Raz mieliśmy taką próbę, na której mieliśmy doła, dokładnie wszyscy...

[HG]: O Jezu, pamiętam...

[DK]: Taa...

[WA]: Nie wiedzieliśmy, co zrobić, i nagle przyszedł Koka ze swoim własnym motywem – Hubert natychmiast napisał tekst i powstała chyba jedna z najlepszych piosenek...

 

[B]: Wojtku, to prawda, że próbowałeś już wcześniej sił z pewnym smacznym zespołem?

[WA]: Tak, zgadza się – to była Marmolada, którą bardzo serdecznie pozdrawiam. To było półtorej roku konkretnego grania, konkretnej znajomości. Graliśmy dość długo, to był drugi mój zespół, grało nam się naprawdę dobrze – to są zdecydowanie super goście. (śmiech) Pierwszy zespół to też była chałtura, graliśmy na weselach, tam się uczyłem grania na perkusji...

[B]: Ile?

[WA]: Cóż, po dwóch miesiącach grałem pierwszą zabawę. (śmiech) Co prawda dla emerytów, no ale...

 

[B]: Ale to o niczym nie świadczy.

[DK]: Dokładnie. Ja przytoczę słowa wokalisty Happysadu, którego osobiście nie słucham, ale wydały mi się całkiem mądre. Mówił, że rozgląda się po polskiej scenie muzycznej i widzi tam takie tragedie, jak Feel, a ludzie o ogromnej ambicji i talencie po prostu nie mają możliwości...

[HG]: My mamy ten plus, że każdy z nas wie, czego chce. Wie też, jak chce to zrobić. I mamy możliwość – tu coś zagramy, tu coś nagramy, i promujemy się, jeśli tylko jest okazja. Teraz mamy facebook'a, co jest dla nas sporym ułatwieniem. No i dodatkowo masa znajomych, którzy przychodzą na nasze koncerty. To są ludzie, którzy mimo tego, że nas znają, nie postrzegają nas już do końca jako swoich kumpli, tylko jako northwestów właśnie, kogoś, kto gra. Na wstępie mówią, jak gramy - „to wam idzie, to wam nie idzie, za to was szanuję, tego chciałbym więcej...”

 

[B]: To jak reagują na ulicy?

[DK]: Normalnie w miarę...

[HG]: Taak, jasne, pamiętasz, co było po nagraniu dema? Idę sobie ulicą, podchodzi do mnie koleś, „ej, Ty grasz w North West z Koką?” Ja na to „no tak!”, on - „stary, zajebiście, naprawdę, zajebiście...” „To wpadnij na koncert” - powiedziałem. Tylko że jego już nie było. (śmiech) To było fajne, że jeszcze nie mieliśmy ani jakichś ogromnych koncertów, ani promocji, tylko jedno nagrane demo, a ktoś podchodzi i mówi, że to, co robisz, jest fajne, że Cię szanuje.

 

[B]: To było dobre słowo lokalne, a dobre słowo z Islandii, o którym piszecie na swojej stronie?

[HG]: Islandii, Islandii...

[B]: Taka wyspa z wulkanami. Zimna dość.

[HG]: Aaaa, wiem już! Ja miałem przyjaciółkę, która jest stąd, z Polski, z Wadowic, ona też miała duszę artystki – muzyka. Powiedziałem jej, że startuję z nową kapelą, była wniebowzięta. Jej brat w sumie też grał w rockowym zespole i byli oboje pod wrażeniem, że tak mała grupa tak młodych ludzi w tak krótkim czasie zdołała tyle zrobić!

 

[B]: No to ile zagraliście koncertów do tej pory?

[HG]: Trzy: Magnolia, Office, Centrum Kultury w Kalwarii. Plus takie pół – chałturowe granie dla znajomych.

[DK]: No i byliśmy zespołem, który miał uświetnić zjazd motocyklistów.

 

[B]: Centrum Kultury w Kalwarii to jedyna „oficjalna” instytucja, która was wspiera?

[HG]: Prawda była taka, że doszedłem kiedyś do wniosku, że w Kalwarii nic się nie dzieje. W Krakowie się dzieje, w Andrychowie się dzieje, w Wadowicach się dzieje – a u nas nic. Jakieś cztery lata temu z Dominikiem na Pożegnanie Lata postanowiliśmy złapać sponsorów i zaprosić zespół Zabili mi żółwia. Chcieliśmy zrobić pierwszy taki naprawdę duży, porządny koncert. Pierwszy chyba od dwutysięcznego roku, kiedy grała tam Paktofonika. Potem zaczęło się to robić wolontariatem, zrzeszającym młodych ludzi, którzy niekoniecznie muszą mieć masę pieniędzy, żeby zrobić coś fajnego... Tak powstała grupa KalwariaART, którą wspiera CKSiT. Teraz już nie mamy tyle czasu, ale ciepłe wspomnienia i współpraca pozostały.

 

[B]: Młodzi ludzie generalnie lwią część czasu poświęcają na szkołę. Terminy koncertów, prób, nie kolidują wam z zajęciami?

[DK]: U mnie to jest tak, że matura maturą, zespół zespołem... (śmiech)

[DM]: Co innego mówi serce, co innego mówi rozum. Jakoś powoli dajemy radę.

[KM]: Ja wcześniej miałem takie różne zawirowania, ale już jest w porządku, jakoś tak to ustawiam, żeby nie kolidowało.

 

[B]: A właśnie – Hubert, nie miałeś w szkole problemów ze swoimi dredami?

[HG]: Zaczęło się od tego, że zobaczyłem dredy u swojego kuzyna... I stwierdziłem „łał, to jest fajne, to jest coś!” i zacząłem zapuszczać włosy. Przyszedłem do gimnazjum i zapytałem panią Dyrektor, czy jest taka możliwość, żebym miał dredy. Pozwoliła mi...

[B]: Ale najpierw na dwa, prawda?

[HG]: Widzę, dobry wywiad masz... (śmiech) Cóż, ja stwierdziłem, że ustalanie statutu szkoły pod to, żeby wszyscy byli tacy sami, jest bez sensu, więc zapytałem grzecznie, czy mogę. Najpierw się zgodziła na faktycznie, dwie sztuki, potem trzy, pięć i  siedem. W końcu – środa przed rozdaniem świadectw, trzecia klasa gimnazjum, mówię mamie rano „jadę do Krakowa wybrać buty z kumplem”. Wracam do domu o dziewiętnastej, dredy już na głowie, ja – podjarka wielka, wchodzę do pokoju, włączam komputer, otwierają się drzwi, patrzę, a mama tylko „PIOTREK! CHODŹ TU!” No i przyszedł brat.

[B]: I?

[HG]: No co ja ze sobą zrobiłem. Ale teraz w sumie mówią, że nawet lepiej wyglądam. (śmiech)

 

[B]: To jak rodzice reagują na próby?

[DM]: Cieszą się, wspierają. Inspirują nas. Doceniają, że mamy wielką pasję.

[DK]: Mama Huberta, Kasia, nam zawsze herbatę robi... Pozdrawiamy oczywiście gorąco!

[HG]: Raz otwieram drzwi samochodu, a tu nasza piosenka... Oni widzą, że nas to cieszy. Dopóki godzimy ze sobą szkołę i zespół, jest ok. Zresztą, gdyby nie odczuwali tego tak, jak my, to też nie byłoby sensu... Bo jeśli  rodzice nie popierają cię w tym, co robisz, nie cieszą się twoim szczęściem, nie wspierają, to... To to wszystko przestaje być fajne. Przestaje cieszyć, rozumiesz?

 

(Kończy się powoli nasze szeroko pojęte, ogrodowe nawadnianie. Czas powoli na zmianę lokalu.)

 


[B]: To deserowo – najfajniejsze wspomnienia związane z pracą zespołu do tej pory?

[HG]: Koncert w Office chyba, gdzie jest może dwa i pół metra wysokości, a ludzie robili pogo, na fali wypływali do góry... Kiedy ludzie ze mną śpiewali – było widać tę radość. Moim wielkim marzeniem jest zagranie dla publiki...

[B]: Woodstock'owej?

[HG]: Nawet nie. Jeśli na nasz koncert przyszłoby tysiąc ludzi, to... To już byłoby mi ciężko potem dojść do siebie.

 

(Czasem trzeba faktycznie długo iść, żeby dojść do siebie. W ramach spaceru więc wynosimy się z Ogrodowej. Według GoogleMaps trasa ma nam zająć 26 sekund. W praktyce zajmuje jakieś 8 razy dłużej. Lądujemy w pubie Office.)

 

[B]: Dlaczego tu?

[DK]: Tu, w tym miejscu, wszystko się zaczęło...

[B]: To znaczy?

[WA]: Tu się zaczęliśmy spotykać regularnie. Tu przyjeżdżaliśmy po próbach. Tu nas spotkasz w weekend, jeśli nie gramy koncertu. Tu powstała nazwa. Patrz.

[B]: Ale na co?

 

Wskazuje mi zawieszoną na lewo od baru tabliczkę.

 


[WA]: Jak to, na co? Na to, od czego się zaczęło.

 

Napis głosi całkiem wyraźnie: NORTH WEST SOUTHAMPTON.

------------------------------------------------------------------

Grupa North West powstała w 2010 r. z inicjatywy Huberta Gnojka (wokal), Damiana Kasiarza (gitara elektryczna) i Konrada Moskały (wszystko). 4 stycznia 2011 roku zespół powiększył się o perkusistę - Wojtka Antosa, w miesiąc potem skład zasilił kolejny gitarzysta -  Dawida Malisiewicz. North West gra muzykę z przełomu alternatywnego rocka i post grunge. Inspirację dla muzyków stanowią zespoły takie jak Coma, Dżem, Seether, P.O.D., System Of A Down, Kings Of Leon.

 

(Bławatek)



Oficjalny profil zespołu North West na Facebook


NAPISZ DO NAS: kontakt@wadowiceonline.pl

Komentarze  

+4 #1 Andrzej Kmieta 2011-06-03 22:27
bawatku pod wywiadami powinienes sie podpisać imieniem i nazwiskiem - prawo prasowe ;)
Cytować
+5 #2 kiuba 2011-06-03 22:40
marmolada - :) dzięki Wojtku!
Cytować
+5 #3 Piotr 2011-06-03 23:16
Genialny wywiad!
Cytować
+8 #4 B W 2011-06-04 08:42
Swoją prywatność przedkładam ponad to. :)
Cytować
+7 #5 .ona. 2011-06-04 11:24
wreszcie jakis porzadny artykul ;]
wywiad- rewelacja !
chłopaki-świetn i !
a muzyka.. najjjlepsza na swiecie !! ;]

czekamy z tata na płyte ;D
Cytować
+7 #6 ... 2011-06-04 12:56
Cytuję .ona.:
wreszcie jakis porzadny artykul ;]
wywiad- rewelacja !
chłopaki-świetni !
a muzyka.. najjjlepsza na swiecie !! ;]

czekamy z tata na płyte ;D


wywiadami ten portal naprawdę mocno stoi, pogratulować!
Cytować
+5 #7 FrayTime 2011-06-06 18:40
Cytuję Jakub:
... może na żywo jest lepiej... nie wiem... Szanuuujjj sieeeeeeeeee

"Szanuj się" nie jest grane na koncertach. I dobrze. Niemniej jednak chłopaki mają co pokazać. SS było chyba niedopracowane, nowe piosenki biją tę na głowę.
Pozdro dla chłopaków. :)
Cytować
-1 #8 iskierka 2011-07-24 15:02
swietny zespół...a najlepszy perkusista
Cytować
Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Redakcja portalu WadowiceOnline.pl informuje, że nie odpowiada za treść komentarzy użytkowników. Komentarze o charakterze gróźb, personalne ataki oraz komentarze zakłócające dyskusję (trolling, spam) będą usuwane.