- Opublikowano: 22 grudnia 2015, 14:45
- Komentarze: 7
O tym jaki był 2015 rok dla Towarzystwa Miłośników Ziemi Wadowickiej, planach na przyszłość i współpracy z nowymi władzami Wadowic opowiada nam jego prezes i animator Zbigniew Jurczak.
- Jaki był dla towarzystwa rok 2015?
Mogę powiedzieć że najlepszy od czasu kiedy usunięto nas z Muzeum Emila Zegadłowicza, które prowadziliśmy do1998 roku.
- Czy to przez fakt otrzymania od burmistrza przydziału na lokal?
Nie tylko. Trzeba sobie uświadomić, że towarzystwo od 1992 roku, kiedy usunięto nas z budynku przy ulicy Kościelnej 4, tułało się po okolicy ze swoimi zbiorami i biurem. W tym emigracyjnym okresie pomógł nam wójt Mucharza, który na kilka lat użyczył nam pomieszczeń magazynowych na zbiory. Za to serdecznie mu dziękujemy. Od 1998 biuro mieliśmy u kolegi Edmunda Rzyckiego na Piaskowej a później u mnie na ulicy Zatorskiej. Burmistrz przydzielając nam lokal, przywrócił wreszcie towarzystwo miastu. Przecież działamy na rzecz Wadowic i regionu.
- Macie problemy z akceptacją waszej działalności wśród mieszkańców?
No, nie przesadzajmy. Zapewne dla większości nasza działalność jest obojętną czy nawet poza poziomem ich zainteresowań czy percepcji, jednak ta odrobina lokalnej świadomości historycznej wśród mieszkańców to nasza zasługa. To dzięki nam powstało przy Kościelnej 4 centrum regionalnej historii. Działa nadal tylko Muzeum Miejskie w ograniczonym charakterze. Nie mówię o organizacji środowisk artystycznych. Od założenia w 1971 roku zawsze starałem się o niezależność i autonomię dla towarzystwa, głównie w sferze intelektualnej i artystycznej. Ta niezależność postaw nie była na rękę żadnej władzy. Próbowano nas anektować dla potrzeb politycznych przed i po 1990 roku. Przypomnę, że w PRL-u i stanie wojennym Towarzystwo Miłośników Ziemi Wadowickiej było oparciem dla ruchu Solidarności i nielicznej opozycji a w 1989 roku współtworzyliśmy Komitet Obywatelski.
- To dlaczego tak źle wam poszło?
Bo nadal byliśmy niezależni i często krytyczni wobec ludzi władzy. Dlatego ówczesna burmistrz usunęła nas w z budynku przy Kościelnej 4 a później doprowadziła do relegowania nas z muzeum w Gorzeniu.
- A teraz popieracie obecnego burmistrza?
Proszę nie przesadzać. Burmistrz Mateusz Klinowski użyczając nam lokal postąpił jak normalny, dobry gospodarz a nie jakiś nawiedzony uprzedzeniami egoista. Dał nam ustawową możliwość statutowej działalności. Jesteśmy od lat grupą kilkudziesięciu osób, które mają czas i ochotę realizować własne zainteresowania artystyczne i intelektualne, będące znaczącym elementem tworzenia regionalnej kultury i tożsamości. Czasy obecne stworzyły takie podziały społeczeństwa, że trudno dzisiaj działać bez wiążącej wolność deklaracji politycznej. Proszę zauważyć, że większość stowarzyszeń regionalnych opiera swoją działalność na dobrych kontaktach ze sponsorami, przysłowiowym panem, wójtem i plebanem. Będąc w zależności trudno mówić o autonomii, która jest istotnym elementem ruchu stowarzyszeniowego, jedynej obecnie, legalnej szkoły tolerancji.
- Jak ta wasza tolerancja przekłada się na działalność?
To raczej pytanie żartobliwe. Jesteśmy życzliwi wobec wszelkich poczynań na rzecz ochrony i rozwoju wartości kulturalnych Ziemi Wadowickiej. Współpracujemy z wieloma instytucjami i osobami darząc ich należnym szacunkiem, ale dalecy jesteśmy od schlebiania niedowartościowanym funkcyjnym władzy świeckiej czy kościelnej. Szanujemy rozum zachowując zdrowy rozsądek. Tolerancyjni jesteśmy wobec emocji artystycznych, twórczych, sportowych, ale nie fanatyzmu narodowego czy religijnego.
Na początku roku nasz Klub Kolekcjonera przy współpracy z Biblioteką Miejską, zorganizował znaczącą wystawę zbiorów prywatnych. Ruch kolekcjonerski jest chyba najlepszym popularyzatorem wiedzy historycznej regionu, szkoda, ze nie docenianym przez instytucje kulturalne. W pierwszym kwartale dokończyliśmy realizacji rzeźby plenerowej na 150 lecie Liceum. Ławeczka Karola Wojtyły honoruje pamięć wszystkich absolwentów szkoły, tak jak galeria wybitnych postaci, którą wykonaliśmy w przedsionku budynku. Tradycyjny kalendarz Towarzystwa na 2016 rok także przypomina o 150 - leciu szkoły. Chcielibyśmy jeszcze zrealizować parę pomysłów na jubileusz liceum, ale nie wiemy jaki jest program obchodów, bo nie poproszono nas do Komitetu Organizacyjnego zapewne z powodu strachu przed naszą autonomią.
- Oprócz "ławeczki", co jeszcze udało się zrobić?
W kwietniu mieliśmy Walny Zjazd Towarzystwa, później urządzaliśmy lokal na Krakowskiej 8. Przywróciliśmy tym symbolicznie działalność Czytelni Mieszczańskiej, stowarzyszenia sprzed 100 lat, wielce zasłużonego dla kultury mieszczańskiej. Czytelnia jako centrum życia towarzysko kulturalnego działała aż do lat sześćdziesiątych. Dawny Klub Gorzeński, kultywujący tradycje towarzyskie dawnej inteligencji, nazywa się teraz Klubem Czytelni. Powstał też Klub Humanistów integrujący środowiska racjonalistów Wadowic i Andrychowa. We wrześniu zorganizowaliśmy kolejny, już VIII powiatowy plener imieniem Franciszka Suknarowskiego. Tym razem w gminie Wieprz. W tej tygodniowej imprezie wzięło udział 10 artystów malarzy i 14 fotografików. Wystawa poplenerowa wędruje od Wieprza przez Nidek, Frydrychowice i w styczniu będzie pokazana w Czytelni albo Galerii Regionalnej w szpitalu. Jeszcze nie wiem. Od lipca organizowaliśmy wystawę dokumentalną poświęconą wybitnemu rzeźbiarzowi i przyjacielowi Karola Wojtyły, Wincentemu Bałysowi. Wernisaż wystawy na początku października zgromadził licznych wadowiczan a do połowy listopada zwiedziło ją kilkaset osób. Aktualnie prezentowana jest w GOK w Tomicach. W Święto Niepodległości organizowaliśmy - jak zresztą co roku - wieczór pieśni patriotycznej. Niejako po drodze braliśmy udział w redagowaniu albumu Wadowice, kilku plenerach i spotkaniach artystycznych w Stryszawie, Oświęcimiu, Osieku czy Spytkowicach.
- A na co dzień?
Przynajmniej raz w tygodniu organizujemy spotkania tematyczne i towarzyskie naszych zespołów i klubów, w środy od 18 tej mamy dyżur dla wszystkich zainteresowanych naszą działalnością. Borykamy się jak wszyscy z finansami. Nie mamy etatów, działamy ku pokrzepieniu lepszego samopoczucia, zbieramy składki, darowizny i wszelką pomoc życzliwych. Korzystamy z dofinansowania zadań publicznych, które realizujemy na rzecz samorządów gminnych czy powiatu. Wymaga to jednak dużej pracy organizacyjnej, a nas na bezrobocie nie stać.
Korzystając z pańskiej cierpliwości i wyrozumiałości, chciałbym w imieniu Towarzystwa złożyć wadowiczanom w Nowym Roku życzenia zdrowia i większego zainteresowania własnymi dziejami. Uczy to szacunku dla dokonań tych, co byli przed nami i tolerancji wobec współczesnych.
(Marcin Guzik)
(zdjęcie: Krzysztof Cabak)