- Opublikowano: 20 maja 2015, 17:00
- Komentarze: 12
54 lata temu na niestrzeżonym przejeździe kolejowym na ulicy Batorego doszło do zderzenia pociągu z autobusem wiozącym górników do kopalni KWK Brzeszcze. Zginęło 6 osób a 13 odniosło obrażenia. Są plany, aby upamiętnić ten fakt.
Wkrótce upłynie 55 lat od największej katastrofy kolejowo-drogowej na terenie Wadowic. 11 stycznia 1961 roku, około godziny 4:40 nad ranem, podczas gęstej mgły i słabej widoczności, na niestrzeżonym przejeździe kolejowym przy ulicy Batorego doszło do zderzenia pociągu z autobusem przewożącego górników (najprawdopodobniej mieszkańców Zawadki i Jaroszowic) jadących do pracy do KWK "Brzeszcze".
Uderzenie parowozu ciągnącego wagony pociągu relacji Wadowice - Bielsko-Biała było potężne. Zginęło 6 osób a co najmniej 13 odniosło poważne obrażenia. Wypadek nastąpił z powodu zmęczenia i nieostrożności kierowcy autobusu. Po wypadku przejazd przekwalifikowano z kategorii D, na C (z sygnalizacją) i był to jeden z pierwszych tego typu przejazdów w rejonie naszego miasta. Do tej pory ta tragedia, w przeciwieństwie do katastrofy kolejowej w Barwałdzie Średnim, nie ma należytego upamiętnienia.
Zobacz: Pamiętali o kolejowej tragedii sprzed 70. lat
Prof. Andrzej Nowakowski, miłośnik kolei i autor kilku unikatowych publikacji dotyczących regionalnego kolejnictwa a także Jaroszowic i długoletni mieszkaniec Wadowic, który obecnie mieszka w Rzeszowie chciałby, aby w miejscu katastrofy wmurować pamiątkową tablicę.
Kiedy w poprzedniej kadencji podniosłem sprawę uczczenia ofiar tej katastrofy, spotkałem się z niechęcią, a nawet arogancją ze strony ówczesnych władz samorządowych miasta. Wnioskuję, aby ten temat podjęły obecne władze Wadowic, w porozumieniu z PKP PLK SA (Zakładem Linii Kolejowych w Nowym Sączu), Zarządem KWK "Brzeszcze" SA i ewentualnymi spadkobiercami ofiar, sytuując w odpowiednim miejscu, obok przejazdu kolejowego, przynajmniej skromny głaz, zawierający tablicę ze stosowną inskrypcją - mówi nam Andrzej Nowakowski.
Gmina Wadowice administruje drogą powiatową (ulicą Batorego) i jak mówi nam Nowakowski, który wysłał do magistratu wniosek w tej sprawie, popiera ten pomysł. Odsłonięcie tablicy mogłoby odbyć się podczas tegorocznej "Barbórki" (4 grudnia) lub przy okazji przyszłorocznej, okrągłej rocznicy katastrofy (11 stycznia).
Przypomnijmy przy okazji, że niestrzeżony przejazd na ulicy Batorego w kierunku Łazówki to dosyć niebezpieczne miejsce. Mimo sygnalizacji świetlnej i znaku STOP w ostatnich latach wydarzyło się tam kilka kolizji i wypadków, z których najgroźniejszy był ten z marca 2013 roku, kiedy to pociąg "S" staranował na przejeździe hondę. W wyniku zderzenia do szpitala z ciężkimi obrażeniami trafiły trzy osoby.
Zobacz: Hondę staranował pociąg. Trzy osoby w szpitalu
Kilka lat wcześniej, w sierpniu 2011 roku w tym samym miejscu pociąg Intercity staranował skodę octavię. Szczęśliwie, jej kierowca po zderzeniu miał jedynie zwichnięty palec.
Zobacz: Intercity staranował osobówkę
(Marcin Guzik)
Komentarze
Kolej mimo katastrof (Baby, Szczekociny) pozostaje najbardziej bezpiecznym środkiem transportu publicznego. Skoro uczciło się ofiary katastrofy barwałdzkiej z 1944 r., to należy uczynić to wobec katastrofy w Wadowicach z 1961. Nie uczyniono tego, ponieważ za poprzedniej władzy, tylko niejaki MIC miał monopol na tego typu inicjatywy. Ponieważ jej nie zgłosił, sprawie nie nadano biegu.
I ginąć będą. Bo jakiś idiota wymyślił obwodnicę w bezpośrednim sąsiedztwie linii kolejowej. A to powoduje, że zjeżdżając z obwodnicy w kierunku Łazówki tylko z samochodu osobowego możesz zobaczyć, czy od Wadowic nie jedzie pociąg. Każdym innym samochodem szkoda się nawet zatrzymać. Żeby zobaczyć czy od Wadowic jedzie, trzeba by wyjść z kabiny dostawczaka, ciężarówki czy TIRa.
Dobrze wiemy, że nasi mieszkańcy dali bana pociągom. Cofamy się w rozwoju, ale co kraj to obyczaj :lol:
nie bardzo rozumiem co robili mieszkancy frydrychowic w autobusie jadacym na brzeszcze przeciez to nie w tym kierunku