- Opublikowano: 30 stycznia 2017, 10:15
- Komentarze: 9
Strzelanie ze sztucznych ogni to już u nas tradycja w Sylwestra i Nowy Rok. Problem w tym, że cierpią na tym zwierzęta. Jeden z radnych chce ograniczeń strzelania w gminie Wadowice.
Stało się już tradycją, że w wieczór sylwestrowy na rynku w Wadowicach co roku odbywa się pokaz sztucznych ogni organizowany przez magistrat. Podobnie jest w pobliskiej Kalwarii Zebrzydowskiej czy do niedawna w Andrychowie. Ten sympatyczny zwyczaj przyciąga sporą publiczność.
Również mieszkańcy hucznie obchodzą ten dzień, strzelając z petard czy z zakupionych własnym sumptem ogni. Inna sprawa, że często są to niestety wyroby chińskiej produkcji, bez atestu, niebezpieczne w użyciu. Niestety to co podoba się dzieciom i niektórym dorosłym, jest prawdziwą męką dla zwierząt domowych: psów czy kotów. Na ten problem zwrócił uwagę na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Wadowicach radny Ludwik Fila.
Zaczyna się kilka godzin czy nawet dni wcześniej. W Sylwestra mój pies chodził po suficie, mało tego, podczas strzelania sarna z pobliskiego lasu ze strachu wbiła się głową w siatkę ogrodzenia u mnie w domu i nie mogła wyjść — wyjaśniał problem radny Fila.
Radny zwrócił się do burmistrza Wadowic z propozycją ograniczenia strzelania na terenie gminy Wadowice. Według niego strzelanie jeśli już powinno być dozwolone jedynie w godzinach od 23:30 do 1:00 w nocy. Podkreślił też, że sztuczne ognie, petardy czy kapiszony to dodatkowy czynnik powodujący smog w gminie. Czy magistrat weźmie pod uwagę taką propozycję? Na razie nie wiadomo.
Przypomnijmy, że używanie materiałów pirotechnicznych w miejscach publicznych oraz obiektach publicznych jest zabronione i zagrożone jest karą do 5000 zł grzywny. Jedynym odstępstwem jest są właśnie dni 31 grudnia i 1 stycznia: Sylwester i Nowy Rok.
Tak wyglądały fajerwerki w Wadowicach w Sylwestra 2016 roku:
(Marcin Guzik)
(zdjęcie: Szymon Góralczyk)
